coś więcej

Magiczny rosół na rozgrzanie

Pokarmy, które leczą, potrawy, które koją duszę, przywracają szczęście i dają ukojenie. Gorąca czekolada z chilli na chandrę, zaczarowana lemoniada na przywołanie lata, kanapki z surowym czosnkiem i solą na katar, kleik ryżowy w termosie dla chorego po operacji, kubek gorącego mleka z miodem i masłem na jesienne smarki. I jeszcze rosoły. Rosoły, które sklejają domowników przy rodzinnym stole, gaszą spory i nieporozumienia, lekkie rosołki stawiające na nogi rekonwalescentów w szpitalu, magiczne rosoły mocy, dające wewnętrzną siłę, rozgrzewające dzieciaki po powrocie ze szkoły, przywracające właściwą kolej sprawom, które wydawały się nie do ogarnięcia. 


Wychłodzony i wyziębnięty wracasz z pracy, z trudnego spotkania, wyciśnięty z tramwaju, czy metra. Wchodzisz do domu, wypijasz kubek gorącego, pikantnego rosołu i włączasz Lou Reeda "Take A Walk On The Wild Side". Wraca wewnętrzna siła, sprawy znów wskakują na właściwy tor. JEST MOC!



Rosołem leczyła mnie babcia w dzieciństwie. Rosołem domowym, prawdziwym, rodzinnym, który przywoziła w słoiku i podawała z ręcznie krojonym makaronem. Rosołem stawiał na nogi ojciec, który nauczył mnie pić gorący rosół prosto z kubka. Mocny, gorący, sycący, bez makaronu, rosół wypity niemal duszkiem rozgrzewał, rozpalał, leczył duszę i zmarznięte członki. Lekkie rosołki przynosiła do szpitala mama, szybkie "rosołki w 5 minut" gotowała mi, gdy wracała z pracy, a ja leżałam chora w łóżku.


rosół MAGICZNY
14-15 godzin w wolnowarze

Rosół z kubka lubi mój mąż, uwielbiają synowie, po trochu pije go ucząca się pikantnych smaków córka. Gdy nadchodzą słotne, chłodne dni, czasem już we wrześniu, częściej w październiku, zawsze w listopadzie, nastawiam gar rosołu i karmię bliskich przez cały tydzień. A od kiedy mam wolnowar, rosoły gotują się same, przez noc, aż do rana. Czasem kubek gorącego, magicznego rosołu z rana ustawia dzień na lepsze tory.

Gotuję różne rosoły - prawdziwy rosół domowy, bogate rosoły na gęsinie, rosoły wołowe, albo na dobrym drobiu - kapłonie, kogucie, czy pieczonych kościach kaczki. Od Klaudyny i jej rosołu mocy nauczyłam się dodawać do rosołu grzyby shitake, sos rybny i czarnuszkę. 




Rosół jest prawdziwie magiczny - cudownie rozgrzewa, jest pikantny, bardzo esencjonalny, smaczny i uzależnia. Po prostu genialnie smakuje z delikatnymi grzybami shitake. Niewiele ma wspólnego z "niedzielnym domowym rosołem", to wręcz rosół leczniczy. Gotujcie magiczny rosół raz w tygodniu i pijcie codziennie po kubku na rozgrzanie, przepędzenie słoty i tego chłodu, który jesienią wdziera się w kości, mięśnie i stawy. Jest MAGIA!



Magiczny rosół
proporcje na ok 10 litrowy gar lub spory wolnowar ok 5,7-6l

ok 2 kilogramowy ekologiczny kurczak / kogut / kapłon / wiejska kura / perliczka
10 ziaren czarnego pieprzu
6 ziaren ziela angielskiego
liść laurowy
5 goździków
1 duża cebula w łuskach
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
jedna warstwa z pora
kilka gałązek świeżego lubczyku
kilka gałązek natki pietruszki
kilka gałązek świeżej kolendry 
1/4 główki włoskiej kapusty
3 ząbki czosnku w łupinach
ok. 3cm kawałek świeżego imbiru
łyżeczka czarnuszki
1 średnia papryczka chilli
5 suszonych śliwek
3 łyżki sosu rybnego
garść skórek jabłka (suszone lub świeże)
10 grzybów shitake (suszone lub świeże)


Do sporego garnka (lub wolnowaru) włóż pokrojonego na kawałki kurczaka, czy kurę. Cebuli nie obieraj, ale przekrój w poprzek na pół, nadziej obie połówki na widelce i opal nad płomieniem (lub przypal na suchej patelni). Natkę pietruszki, kolendrę i lubczyk zawiń w rulon z jednej warstwy pora,  obwiąż sznurkiem i włóż do garnka. Dodaj wyszorowane warzywa, k, pustę przypaloną cebulę, całe ząbki czosnku, rozkrojoną wzdłuż papryczkę, umyty imbir, śliwki, skórki jabłek, grzyby i wszystkie przyprawy plus sos rybny. Zalej zimną wodą (w dużym garnku ok 7 litrów, w wolnowarze tyle, ile się zmieści), wsyp 2 łyżeczki soli, wstaw na niewielki ogień i zagotuj. Po zagotowaniu zmniejsz płomień i pozwól rosołowi ledwie pyrkotać na najmniejszym płomieniu. Tak gotować się powinien ok 6 godzin, aż mięso będzie zupełnie miękkie, a spora część płynu odparuje. W międzyczasie odszumuj wywar kilkukrotnie, a potem przelej całość przez sito. Wystudź rosół i zdejmij z wierzchu tłuszcz. Ponownie przecedź przez gęste sito. Obierz mięso z kości i zachowaj do innych potraw (paszteciki, na pasztet albo po prostu do makaronu). Grzyby posiekaj w paseczki i zachowaj. Warzywa się wygotowały i smak oddały wywarowi, zatem niewiele z nich będzie pożytku. Gdy rosół już jest odcedzony, sprawdzam, czy nie trzeba go doprawić solą (ale ja raczej mało solę), wkładam do niego posiekane w paseczki grzyby, doprawiam płatkami chilli i świeżą natką.

W wolnowarze rosół gotuję przez 10 godzin w pozycji HIGH - po ok 3 godzinach odszumowuję wywar, po kolejnych 7 godzinach wyjmuję całe mięso i warzywa (zachowując grzyby i resztę jw).
3 godziny - pod przykryciem i odszumować
7 godzin - pod przykryciem i odcedzić


Ten rosół nie musi być klarowny, jest do picia prosto z kubka, bez makaronu, czy innych dodatków. Podawaj w kubku, doprawiony płatkami chilli i świeżą natką lub kolendrą. Jest MAGIA!

10 komentarzy:

  1. Jezu, 115 godzin?!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ot literówka, ale można palpitacji serca dostać ;) 15 godzin

      Usuń
  2. Przez tyle godzin da się dojechać na rosół do mamy - co może smakować lepiej?? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie mamy rosół - taki jak gotuję swoim dzieciom ;)
      Proszę zwrócić uwagę, że to czas gotowania w wolnowarze. Przez całą noc, bez stania i pilnowania garnka na płycie kuchennej.
      W klasycznym garnku rosół gotuję ok 4-5 godzin.

      Usuń
    2. Uff, ja średnio 2,5 -3 godziny i też wychodzi pełen mocy. 5 godzin lub wielokrotnośc (15 :-)) przy trójce dzieci i 40-to godzinnym tygodniu pracy nie wchodzi w rachubę :-) stąd może moja myśl, że postawiona przed takim zadaniem poddałabym się ... i zadzwoniła do mamy z pytaniem 'moge przyjechać?...zrobisz rosół?' :-)

      Usuń
  3. Ugotowałam wczoraj. Rosołek wyszedł naprawdę pyszny tylko dla mnie trochę aż za bardzo pikantny, przełknąć ciężko. Następnym razem muszę dać trochę mniej papryczki chilli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Rosół mocy ma moc i jest uzależniający, to fakt. Razem z rodziną uwielbiamy jej smak. Mam jedno techniczne pytanie; w jakim celu redukuje Pani wywar przez te ostatnie 4/5h?(opcja z wolnowarem). Przecież po wyjęciu wszystkiego objętość znacznie się zmniejsza.
    Dziękuję za ew odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż napisałam to bezsęsu, zupełnie! Gdy już wszystko wyjmę z garnka, niewiele rosołu zostaje, ale to zależy jak ktoś gotuje, jeśli w dużym wolnowarze niewiele mięs i resztya, to warto zredukować, ale jeśli tak jak ostatnio gotuję - wkładu po korek, to nie ma potrzeby redukowania. Dziękuję za konstruktywny komentarz, przepis juz poprawiłam :)

      Usuń
  5. Wkładasz do wolnowara od razu mięso i warzywa?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)