Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dżem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dżem. Pokaż wszystkie posty

Zimowy dżem z pomarańczy i jabłek

Dziś rano kurier przyszedł jakoś przed 9tą rano. W poniedziałki o tej porze jestem jeszcze w piernatach i leniwie wygrzebuję się z pościeli. Taka praca, że mogę zacząć tydzień ze spokojem. Przez szybę w drzwiach zobaczyłam chłopaka w kapturze, całego w bieli, który przez zadymkę przedzierał się od furtki do drzwi. Powiedział tyko "dzień dobry, prawdziwy armagedon". Echhhh. Poczłapałam do kuchni, nastawiłam czajnik, by zaparzyć korzenną herbatę i wrzuciłam do tostera kromkę brioszki z czekoladą, która wyciągnęłam z zamrażarki. Taaaak, łyżka słonecznego dżemu z pomarańczy i jabłek to bardzo dobry początek poniedziałkowego poranka...





Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale słysząc głos Nat King Cole'a od razu czuję, że będzie padał śnieg? Otóż w tym pięknym utworze "Orange Colored Sky" historia zdecydowanie nie jest zimowa, ja jednak wiem, że za oknem mam śnieg, a na talerzu pełne słońce. Posłuchajcie...



Znów mamy sezon pomarańczowy. Od listopada do maja co miesiąc mój garaż zamienia się w miejsce spotkań smakoszy, którzy "polują" na najlepsze smaki. To wtedy przyjeżdża dostawa obłędnie pachnących cytrusów prosto z farmi na Sycylii. W styczniu i lutym królują pomarańcze Tarocco i Moro. To czerwone odmiany pomarańczy, które są inne w smaku, wyglądzie i kolorze. Lubię pomarańcze w sokach, czasami robię z Moro czerwone karmelki, kocham pomarańcze w wytrawnych sałatkach. Co miesiąc zjadamy nasza 5tką nawet 30-40kg pomarańczy, a Wy?

Gdy zamieć za oknem, w spiżarni karton pomarańczy a na parapecie marszczy się kilka jabłek, obieram owoce i wrzucam do garnka lub Thermomix, a w kilkanaście minut później mam cudowny, pachnący Sycylią szybki, lekki dżem. W mojej wersji oczywiście niskosłodzony, - zawartość cukru to nie więcej niż 20%. Zróbcie koniecznie!


Dżem jest lekki, mało słodki, nieco puszysty. Świetny także dla tych, którzy nie przepadają za słodyczą. Świetnie będzie smakował zarówno na grzance z czekoladowej brioszki jak i kromki ciemnego chleba z serem pleśniowym. Zróbcie koniecznie!

Szybki dżem z pomarańczy i jabłek

1kg obranych pomarańczy odmiany Tarocco (lub takich jakie masz)
600g obranych jabłek
300-350g cukru (może być trzcinowy)
15g pektyny jabłkowej
skórka otarta z 2 niewoskowanych pomarańczy
opcjonalnie: kilka kropki naturalnego olejku z pomarańczy

Owoce pokrój dość drobno i przełóż do garnka o grbym dnie. Zagotuj (ok 15 minut),, dodaj cukier wymieszany z pektyną orz otartą skórkę i olejek. Mieszaj gotując do rozpuszczenia cukru, następnie zblenduj całość, ponownie zagotuj i gorący dżem przelewa do słoików. 


Wersja na Thermomix

1. Do naczynia miksującego dodaj połówki obranych pomarańczy i ćwiartki jabłek -> zmiksuj 6s, obr 7
2. Dodaj cukier, pektynę, otartą skórkę i olejek -> gotuj 15min / 100stC / obr 2
3. Przelewaj gorący dżem do słoików i od razu zakręcaj


Dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu

Kiedy w końcu nadchodzi czerwiec, na straganie pojawiają się truskawki, a w chaszczach przy lesie zakwita czarny bez, robię jeden z pierwszych przetworów sezonu, a zarazem jeden z niewielu truskawkowych. Ale warto och jak warto! Dżem z truskawek z kwiatami czarnego bzu jest piękny, niezwykle aromatyczny i bardzo lubiany przez dzieci. 



Kruche rogaliki z dżemem

Maleńkie, biżuteryjne wyroby cukiernicze obłędnie kuszą, cieszą oko i ... szybko znikają. Jesienią rozpoczyna się u mnie sezon drobnych wypieków, bo przecież wiosną i latem to raczej pikniki, ciasta owocowe i lemoniada w głowie. Nim nastanie listopad, a z nim rogale świętomarcińskie, wykrajam, nadziewam i kręcę maluśkie kruche rogaliki z dżemem. Dżem śliwkowy z zielonym pieprzem, albo czarna porzeczka z kardamonem - jaki wolicie?


Węgierki, opale, dąbrowickie, uleny, mirabelki i japonki shiro - czas śliwek!

Ja jednak byłam "straganiarką na paryskim straganie" w poprzednim życiu, no nie ma siły. Lubię pokręcić się między stoiskami pełnymi letnich owoców i jesiennych warzyw. Najbardziej mnie cieszy, jeśli na takie zakupy mam trochę czasu, gdy nic mnie nie goni i "dzieci nie płaczą". Chodzę z wiklinowym koszykiem, tu trzy ładne rumiane brzoskwinie (klik), tam nektarynki na dżem o zapachu kawy (klik). Zielone pomidory i twarde klapsy na fantastyczny złoty chutnej (klik), bakłażany na caponatę. Wszystkiego mi mało i "jem oczami". To dlatego potem padam na twarz w kuchni - bo jak już  te kilogramy zwiozę do domu, to muszę zaraz z nich coś zrobić :)


Ostatnio na bazarku bardzo się zdenerwowałam, chodziłam od stoiska do stoiska i na tekturkach czytałam "śliwki słodkie", "gruszki bardzo słodkie, soczyste", "jabłka winne", "śliwki dobrze odchodzą od pestki", "pomidory gruntowe", "pomidory na zupę". Co do diaska?! Spróbuj sobie wygooglować  gatunek: "śliwki słodkie",  a może "pomidory na zupę" - czyżby wikipedia miała braki? Ciekawe gdzie można kupić sadzonki gruszy "soczystej", albo nasiona pomidorów "gruntowych"??? Znalazłam jedno - JEDNO - stoisko, gdzie na straganie widniało "renkloda-ulena", "damaszki", "opal", "węgierka dąbrowicka", "pirus" (jabłka), "klapsa", "konferencja" (to o gruszkach). Czy klienci kupujący owoce nie mają żadnej wiedzy i zainteresowania jaką odmianę owoców kupują? Przecież samych węgierek jest kilka odmian.


Niemal każda śliwka jaką brałam do ręki była zielonkawa w środku, a już miękka. Taak łatwo odchodziła od pestki, bo to właśnie tego "gatunku" szukają klienci, ale była ... bez smaku! A przecież rodzaj śliwki ma ogromne znaczenie zarówno w przetworach, jak przy pieczeniu ciasta. Najlepsze do piernika staropolskiego na Boże Narodzenie są powidła ze śliwki damaszki lub węgierki zwykłej. Z renklod (kiedyś wołałam na nie "ręglody") wspaniałe są kompoty. Opal jest rewelacyjny do jedzenia tak po prostu i na dżem opalowy. Na powidła cudna jest  też węgierka presentaalbo mieszane z gruszkami japońskie śliwki z odmiany shiro (obie trudne do dostania). Mirabelki na dżem z rumem, który poleca Bea, a do nalewki mocno owocowej, aż gęstej od smaku i aromatu śliwek świetne będą węgierki dąbrowickie.


W "naszym Kazimierzu" obok orzecha, pod którym stal stół ze starych drzwi rosły cztery  dorodne, stare śliwy. Śliwki miały owalne, różowawo-fioletowe, ale z gatunku dość jasnych. Nigdy nie były niczym pryskane., bo i o ich uprawie nie mieliśmy żadnego pojęcia. Pierwszego lata, gdy mieszkaliśmy jeszcze w drewnianej chacie pod strzechą, zbierałyśmy z mamą co drugi dzień pełen koszyczek owoców. Były jeszcze ciepłe od słońca, gdy zajadaliśmy się nimi ze smakiem. Żadne tam "brzuch rozboli"! Pałaszowaliśmy ile wlezie siedząc na ławce pod stuletnią lipą. Do jedzenia tych  śliwek trzeba było mieć mały nożyk, były tak pyszne, że i robaczki je lubiły, ale kto by tam cały zbiór robaczkom oddał - wycinało się delikwenta z kawałkiem śliwki, a reszta nasza :) Najlepsze owoce to wszak te, które również małe stworzonka chcą jeść...


Kolejnego lata śliwki jeszcze ładniej obrodziły, tym razem nie ja je zbierałam, ale przez telefon zamówiłam wiaderko do domu i czekałam aż do mnie przyjedzie. A tu... ni ma. Mama zrobiła z nich dżem. Łomatko jak się zdenerwowałam, jak można "zmarnować" takie pyszne śliwki! na dżem to jakieś zwyklasy! Jakże się myliłam.... dżem był  f.e.n.o.m.e.n.a.l.n.y i od tej pory wiem jakie to śliwki - opale. Moje ukochane opale. Naprawdę jakość śliwek, z których robimy przetwory ma zasadnicze znaczenie. Węgierka zwykła , cudna na powidła, wcale nie jest rozwiązaniem na wszystko. Nasze śliwy pewnego roku zaatakowała choroba, z którą nie umieliśmy sobie poradzić. Ostały się tylko 2 drzewa, ale też ładnie owocowały. Dopiero na rok przed sprzedażą gospodarstwa i naszym wyjazdem śliwy przestały owocować - może 10 śliweczek na nich było. Może żeby nam było "mniej żal' wyjeżdżać? Bo jak bym się dziś czuła wiedząc,  że kupuję na straganie w dzień targowy 3 kilo opali, gdy na własnych drzewkach mogłam mieć tych kilogramów -naście?


RENKLODA ULENA - śliwka i dużych owocach, kulistych lub lekko owalnych. Ma zielonożółta skórkę, im bardziej dojrzała tym żółciejsza, pokryta delikatnym mlecznym nalotem. Owoce są aromatyczne, soczyste, pestka dość łatwo oddziela się od intensywnie żółtego miąższu. Dojrzewa dość wcześnie (od początku sierpnia). Najlepsza na kompoty, bardzo ciekawa w zielonożółtym dżemie.


Zielonożółty dżem z uleny
1,5 kg renklody uleny
300g cukru
Śliwki umyj, wypestkuj i pokrój na ćwiartki. Przełóż do garnka o grubym dnie, zasyp cukrem i odstaw na 2 godziny. Przykryj garnek i doprowadź do wrzenia. Potem zdejmij przykrywkę i gotuj na wolnym ogniu aż odpowiednio zgęstnieje - trwa to ok 2 godzin. Gorące powidła przekładaj do czystych, suchych słoików i od razu zakręcaj. Dżem jest kwaskowy, jasny, świetny do gofrów z bitą śmietaną lub czekoladowych naleśników. Pycha!



OPAL- śliwka o kształcie elipsoidalnym, zazwyczaj ciemno różowa, niebieskawa. Odmiana bardzo smaczna,  słodka, pestka dość łatwo oddziela się od żółtawo-pomarańczowego miąższu. Wspaniała na dżem, który jest dość jasny i bardzo bardzo aromatyczny.

Dżem opalowy
2 kg opali - wybierz jak najsłodsze i dojrzałe
300g cukru
Śliwki umyj, wypestkuj i pokrój na połówki. Przełóż do garnka o grubym dnie, zasyp cukrem , przykryj garnek i zagotuj. Potem zdejmij przykrywkę i gotuj na wolnym ogniu aż odpowiednio zgęstnieje - trwa to ok 2 godzin. Gorące powidła przekładaj do czystych, suchych słoików i od razu zakręcaj. Dżem jest słodki, pachnący, przepyszny!



WĘGIERKA ZWYKŁA - drobna, jędrna śliwka, lekko wrzecionowata. Skórka pokryta białym nalotem, brązowo-granatowa, bardzo bardzo ciemna. Najlepsza i miąższu pomarańczowym, wtedy też jest najsłodsza i soczysta. Miąższ łatwo odchodzi od pestki. Na powidła wybieraj mocno dojrzałe owoce, mogą być nawet troszkę pomarszczone. Węgierki zwykłe najlepiej kupić pod koniec września lub w październiku.

Tradycyjne powidła węgierkowe
6 kg węgierek zwykłych - małych, ciemnych, soczystych... bardzo słodkich
duży garnek
mały ogień
bez cukru!

Umyj i wypestkuj owoce. Przełóż do dużego garnka o grubym dnie. Przykryj i na niedużym ogniu doprowadź do zagotowania, gotuj pod przykryciem ok 30 minut. Potem zdejmij przykrywkę  i smaż przez 3 dni po 3 godziny.  Koniecznie mieszaj i pilnuj garnka, żeby się nie przypaliły. Przy smażeniu powideł śliwkowych przyda się wysoki taboret i dobra książka - na przykład o Toskanii - 2 godziny lektury, mieszanie powideł drewnianą łyżką.... fantastyczne... Gorące powidła przekładaj do czystych, suchych słoików i od razu zakręcaj. Są wyśmienite, szczególnie do piernika staropolskiego.

Dżem nektarynkowy pachnący kawą

W zasadzie kończyłam już przygotowywanie słodkich przetworów tego lata, gdy Margot napisała mi, iż dzięki Tatter odkryła ciekawy dżem na blogu Thorstena - dżem nektarynkowy z kawą. Uwielbiam zapach kawy, ale "kawowe" smaki w słodyczach, wypiekach, lodach itepe, jakoś mnie kręcą (wyjątek stanowi tiramisu, ale to zapewne dzięki dodatkowi alkoholu). I pewnie ten przepis też bym zignorowała, gdyby nie to, że Margot była naprawdę przekonująca. Na bazarku wpadły mi w oko ładne nektaryny, limonki zazwyczaj jakieś mam w koszyku na parapecie, cukier żelujący też się ostał.  Thorsten pisze, by użyć ulubionego gatunku kawy, miałam w domu Lavazzę ziarnistą do ekspresu zatem nie było więcej wymówek, by nie spróbować tej, jak dla mnie, niezwykłej kombinacji smaków.



Brzoskwinie, czerwone porzeczki, jagody i borówki - czyli pozostałe przetwory tego lata

Ogromnie mnie wciągnęło przetworowanie tego lata. Myślę, że zrobiłam tyle dżemów, powideł  galaretek i konfitur, że starczy na dużo dłużej niż rok lub na wielokrotne obdarowywanie bliskich (jakiś konkursik dla fanów bloga?). To nasze pierwsze pełne lato po przeprowadzce do domu na wsi. Od dawna marzyłam o tej chwili, gdy nie będę odrywać się od garnków z pyrkoczącymi konfiturami i dżemami. Pamiętam piwnicę rodziców, w której na półkach od ziemi aż do sufitu stały setki słoików z owocowymi kompotami i kilkoma rodzajami ulubionych dżemów, czy konfitur. W domu wiśnie robiło się na raz z 20-30kg, porzeczki z 20kg,  że nie wspomnę o 100kg pomidorów każdego roku na zupę pomidorową! Moja koleżanka, Ania, zadziwiła mnie kiedyś mówiąc, że ona owszem, przetwory chętnie, ale "po 10". Że nie chce robić, tudzież zamawiać u mnie duuużo wiśni, więęęcej śliwek i mnóóóóstwo truskawek. Jej wystarczy "po 10" słoiczków z każdego. Chwilę mi zajęło zanim zrozumiałam tę ideologię, jak to, przecież jak coś smakuje, to nie może zabraknąć! Ale...teraz i ja zadowalam się mniejszymi ilościami, za to różnorodnie. A tego lata robiłam wiele przetworów po raz pierwszy w życiu i czysto eksperymentalnie. Nie o wszystkich tu piszę, nie ze wszystkich jestem naprawdę zadowolona. Za kilka dni nawet nie będę umiała znaleźć przepisu na te, które się nie obroniły przed moim wewnętrznym krytykiem. 



Morelowy sad, czyli konfitura morelowa w trzech, a nawet czterech odsłonach

Już myślałam, że nie zdążę na morele. Ot strasznie dużo ostatnio słoików robiłam, już mi śliwki w głowie, już gruszki się robią, papierówki prużone z cynamonem, brzoskwinie cudne z bazarku poszły na różne sposoby, a o morelach ciutkę mi się zapomniało. Ale w ostatnią sobotę chwyciłam spory koszyk ostatnich prawie moreli, udało się nie zbankrutować i oto są - w trzech odmianach, bo ja się szybko nudzę przy garnkach - lubię jak coś się dzieje, czasem też coś niespodziewanego. Jak myślę o słowie "morela" to mi w głowie albo firma samochodowa co chyba VW sprzedaje, albo pies naszych znajomych - urocza, szczekająca Morelka. I jeszcze morelówka oczywiście, najlepsza mojej mamy. Mam schowaną głęboką ostatnią karafkę nalewki morelowej sprzed 4 lat. Mniammm na specjalne okazje.


A konfiturę morelową postanowiłam zrobić w ramach zadania "jasne przetwory".  Otóż zdarza nam się nie raz i nie dwa, gościć kogoś sympatycznego na śniadaniu. Podajemy na śniadania różne rzeczy - chrupiące gofry, french toast, amerykańskie pancakes, naleśniki z serem, a czasem croissanty od Vincenta z masłem i miodem lub domową konfiturą. I oto któregoś razu, pewien nasz przesympatyczny gość na pytanie jaki dżem czy konfiturę chciałby do croissanta odrzekł - "jasny". 


Ki diabeł myślę sobie. Toć liczy się smak - ukochane czarne porzeczki, uwielbiane powidła węgierkowe, najpyszniejsze konfitury wiśniowe, mniamuśne czekośliwki, czy wiśnie z rumem w czekoladzie, ale... rzeczywiście wszystkie one jakieś ciemne są. Nawet mamina konfitura z truskawek ciemna okrutnie. Jak spojrzałam na spiżarniane półki - ciemność widzę, ciemność!  Ja bardzo nie lubię "nie mieć". A szczególnie nie mieć tego, na co gość akurat ma ochotę. W tym roku, wyłącznie spowodowana moją ambicją :0) Tak więc by zawsze "mieć miecia", ruszyłam z intensywną akcją "jasne konfitury". Z moreli ciemnego słoiczka nie sposób zrobić, zatem do truskawek (tym razem  moich jasnych) i erotycznych brzoskwiń z rozmarynem dołączają morele w trzech różnych nutach smakowych :) Śliczne, morelowego koloru i cudnie aksamitne. Gościu - przybywaj :)



w sumie ok 12 słoiczków po 300ml 
Klasyczna konfitura morelowa
3,2 kg dojrzałych moreli
800g cukru
sok z 1cytryny
Umyte i wypestkowane morele przełóż do szerokiego garnka o grubym dnie, zasyp cukrem, dodaj sok z cytryny i odstaw na 15 minut, by puściły sok. Przykryj przykrywką i wstaw na średni ogień do zagotowania. Potem zdejmij przykrywkę i zwiększ płomień. Gotuj do odparowania soku i zgęstnienia. Konsystencję sprawdzaj wykładając łyżeczkę konfitury na schłodzony w lodówce spodeczek. Gdy już osiągnie właściwą gęstość, przekładaj gorącą do wyparzonych, suchych słoików. Od razu zakręcaj. Studź bez odwracania.

Morele z płatkami migdałowymi
cudnie chrupią, najbardziej klasyczna choć przecież odmieniona wersja, uwielbiana przez dzieciaki do gofrów
do połowy moreli w garnku dodaj ok 100g płatków migdałowych, zagotuj, przekładaj do suchych wyparzonych słoików

Morele z tymiankiem
całkiem inna, nowa i ciekawa nuta smakowa! polecam dla osób, które nieco znudziły sie klasycznymi konfiturami
Do 1/4 moreli z garnka dodaj listki z 3 gałązek tymianku cytrynowego.Zagotuj przez ok 1-2 minuty i przekładaj do słoików. 

Morele z korzennymi wiśniami
ciekawe w smaku, złamany intensywnie pomarańczowy kolor, nieco mniej słodkie. Bardzo pasują jako nadzienie do kruchych babeczek z creme patisserie lub  kremem mascarpone
Do 1/4 moreli dodaj wiśnie korzenne:
ok 100g wydrylowanych wiśni zagotuj razem z sokiem, który wyciekł podczas drylowania. Dodaj  50g cukru, 4 goździki i ok 3cm kawałek kory cynamonowej. Gotuj na silnym ogniu aż sok mocno odparuje. Odstaw do wystudzenia na ok 2 godziny. Potem wyjmij przyprawy i odsącz wiśnie. 
Wiśnie korzenne przełóż do gotowych moreli, zagotuj jeszcze przez chwile razm i przekładaj do wyparzonych, suchych słoików.

Smacznego - morelowego :)

Wyśmienity dżem brzoskwiniowy z rozmarynem

Nie otwierając oczu, obejmujesz ją dłońmi. Najpierw lekko i nienatarczywie dotykasz miękkiej skórki, wyczuwasz opuszkami palców delikatny meszek i znajomą krągłość. Po chwili w nozdrza wdziera się słodki, nieco odurzający aromat. I mimo zamkniętych powiek wyczuwasz aurę słońca, gorącego lata i orzeźwienia. Powoli obejmujesz ją ustami i ostrożnie wgryzasz się zębami. Słyszysz jak pęka skórka, świeży, lepki od słodyczy sok ścieka w kącikach i kapie aż na szyję.



czekowiśnia, czyli wiśnie z rumem w czekoladzie

Lubię ten moment, gdy otwieram nowy słoik domowej konfitury, czy dżemu. Zazwyczaj jest mocno zakręcony i trzeba trochę siły, by go odkręcić. Przykrywka robi lekkie "pyk' i oto uwalnia się aromat lata zamknięty w słoiczku.  Tej zimy będzie pachnieć u mnie wiśniami z rumem i czekoladą, czyli ekskluzywną wersją czekowiśni, która smakuje jak najlepsze czekoladki z wiśniami w likierze.




Pyszny dżem z czerwonego agrestu

Pamiętam jak  zawsze czekałam w dzieciństwie na dojrzały zielony agrest, czekałam aż będzie  bladożółty, wtedy jest najsłodszy, chociaż powiedzieć o agreście "słodki" było zawsze dość ryzykowne. I nagle któregoś roku tata przyniósł agrest czerwony, czy może porzeczkoagrest jak na niego mówiliśmy. I w tym zakochałam się od razu! był piękny, ciemnoróżowy i słodki! W owocowym szale tegorocznych przetworów kupiłam też trochę agrestu - przeze wszystkim na cudną bladoróżową nalewkę, ale też na kilka słoiczków pysznego dżemu agrestowego



Tradycyjna konfitura z czarnej porzeczki

Siedzę i płaczę... nie wiem zupełnie jak to się stało, ale się zagapiłam w tym roku i to okropnie. Pewnie przez urlop w Chorwacji i początek wakacji i rozjazdy rodziny to tu to tam i niewiadomojeszczeco, ale faktem jest, że przegapiłam czarne porzeczki. Jeszcze kilka lat temu miałam własne hektary porzeczki i nawet nie musiałam myśleć kiedy czas zbioru bo to jakoś samo się działo. W słoneczny dzień ruszali chłopcy z ręcznymi tłukami wzdłuż porzeczkowych rzędów i otrząsali czarne owoce do skrzynek.  Gros owoców wyjeżdżało na pobliski skup, ale  te najlepsze - bez szypułek, największe i zazwyczaj już ręcznie zbierane trafiały do domu. Zjawiało się w kuchni kilka skrzynek i rozpoczynało się pospolite ruszenie - te najpiękniejsze na nalewkę (3 duże gąsiorki koniecznie bo smorodina i nalewka z porzeczki najnajnajlepsze są przecie), te równie piękne na konfiturę, nieco mniejsze na dżem, a ostatnia skrzynka na porzeczkę 'kompotową' co to wcale z niej kompotu nie będzie tylko zimowe pyszne kisielki takie "jak babcia robiła". Oczywiście umazane biegałyśmy po szyję, tu i ówdzie na podłodze rozdeptana gałązka, dzieciaki z czarnymi zębami i nosami wybierały co piękniejsze i słodsze owoce. A mamina czarna od konfitur drewniana łyżka, ta historyczna, co już ze trzydzieści lat będzie miała, zagarniała bulgoczącą konfiturę w wielkim garze. 




Wyśmienity dżem z czerwonej papryki z rozmarynem

Jeszcze niedawno mieliśmy swoje kozy - Hesię i Melę, a z ich mleka rodzice robili twarogi. Wiejskie życie wiedliśmy przez siedem lat, ale było minęło, ostały nam się zdjęcia kóz i wspomnienie ciepłego koziego mleka z porannego dojenia. I oto niespodziewanie dostałam od znajomej nieduży klin pysznego koziego twarogu. Cudnie smakuje na razowym chlebie posypany solą, ale jeszcze lepiej z domowym dżemem z czerwonej papryki. Wspięłam się zatem na stołek w spiżarni w poszukiwaniu słoiczka tej "dobroci", a wiedziałam, że jeszcze jakiś się musiał ostać schowany gdzieś wysoko. I oto jest - przedostatni, maleńki słoiczek czerwonej pyszności pachnącej rozmarynem. Dżem najlepiej robić jesienią, gdy papryka jest najsłodsza, dojrzała i niedroga, ale ponieważ jest w sumie dostępna cały rok, możesz ją zrobić w każdej chwili.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...