Warsztaty śledziowe w Cook Up Studio

Jak tam u Was z chadzaniem na warsztaty kulinarne - lubicie tę formę spędzania wolnego czasu, czy też dokształcania się? Na mapie Warszawy od lutego widnieje nowe miejsce na warsztaty kulinarne dla pasjonatów - Cook Up Studio. Odwiedziłam je w marcu na warsztatach śledziowych prowadzonych przez Michała Godynia, szefa kuchni Ambasady Szwecji w Warszawie i to pierwsze warsztaty z których wyszłam... głodna.

Michał Godyń zanim został szefem kuchni w Ambasadzie Szwecji musiał chyba mieć dobre podstawy pracy w kuchni nabyte w Polsce, tudzież za innymi granicami niż polsko-szwedzka. W konkurencji "ryba" okazał się bowiem zdecydowanie bardziej skuteczny niż Szwedzki Chef - tu pierwowzór :)


Cook Up to studio kulinarne, w którym prowadzone są warsztaty dla kulinarnych pasjonatów. W ofercie mają szeroki wachlarz tematyczny (kasze, śledzie, techniki używania noża, rosoły, włoskie i francuskie smaki, czekolada), ale też różnorodny dobór prowadzących - są to zawodowi kucharze, dziennikarze kulinarni, styliści, "eksperci kulinarni"i pasjonaci kuchni. 

Studio mieści się na Racławickiej w Forcie Mokotów i od razu zaznaczę - nie jest łatwo znaleźć adres. Numeracja ulicy jest nieco dziwna, a samo Studio mieści się nieco na tyłach niewielkich budynków i garaży. No dobrze, pewnie mało zachęcająco to opisałam, ale to zupełnie nieznane mi rejony miasta i nieco błądziłam. Na Racławickiej są wprawdzie jakieś przystanki autobusowe, ale chyba najlepiej jednak dojechać tam autem. Przy kolejnej wizycie postaram się uzupełnić opis, póki co proponuję dobrze prześledzić mapę dostępną na ich stronie.


Wnętrze jest ogromne, nowocześnie acz minimalistycznie urządzone z przewagą bieli i czerwieni (wyposażenie agd). Przy wejściu czekają wieszaki i niewielka szafa ubraniowa, w której zewnętrzne odzienie od razu zamieniane jest na firmowy fartuch. W przestrzeni warsztatowej przygotowane jest 16 stanowisk dla kursantów, a tuż obok ustawiony jest długi stół, przy którym uczestnicy konsumują przygotowane na warsztatach potrawy. W kąciku jest niewielki stolik, przy którym można zaparzyć sobie herbatę i kawę, a nieopodal fotele i kilka dzbanków z wodą dosmaczoną owocami lub ziołami. 


Na każdego uczestnika przy stanowisku czeka menu kursu wraz ze szczegółowymi przepisami i ołówkiem do robienia notatek, a także deska, noże, rękawiczki jednorazowe (brawo!), a pod blatem kosze na odpadki. Na stole warsztatowym są doniczki ze świeżymi ziołami miksery, płyty indukcyjne, sztućce garnkowo-patelniane i małe przekąski (tym razem były to trufle robione chyba na poprzednich warsztatach czekoladowych). 


Michał Godyń na początek opowiedział trochę o dostępnych w handlu śledziach - świeże w całości (nazywane zielonymi), solone z beczki (bez głów, nie patroszone) i solone filety matiasy (lub a'la matiasy). Z każdym z nich obchodzimy się nieco inaczej, jako, ze wymagają innej obróbki wstępnej. Przy stanowisku głównym Michał pokazał nam technikę patroszenia i filetowania śledzia, po czym każdy z deską i nożem ruszał samodzielnie do boju z własnymi tuszkami. Nauka nie poszła w las, filetowanie ogarnęłam dość sprawnie i  zdobyłam nową umiejętność :) 
patroszenie i filetowanie śledzi solonych z beczki
W dalszej części omawialiśmy przygotowanie zalewy octowej do śledzi, Michał zdradzał tajniki temperatury zalewy, czasu moczenia śledzi i pokrótce opowiedział o sosach, które do śledzi będziemy przygotowywać. To był ten moment, gry minęła już dobra godzina, może z kwadransem, a ja poczułam przemożny głód. No cóż, gdyby była pajda razowego chleba z dobrym masłem, wyśmienity  i w temacie byłby mlecz lub ikra ze śledzia. Niestety czas było dalej działać już z burczącym brzuchem. 


Podzieleni na grupy ok 3-4 osobowe przygotowaliśmy zalewę octową do matiasów, sosy do śledzi, wyfiletowaliśmy śledzie z beczki i świeże, nie solone. I tu muszę przyznać, że nastał chaos. Niestety, może trochę jestem "rozbestwiona" wieloma odbytymi warsztatami i dość męczące było dla mnie poszukiwanie, czy wręcz polowanie na składniki, które nie były przygotowane przy stanowiskach pracy, ale zgromadzone na dłuuugim parapecie pomiędzy naczyniami, miskami, sztućcami, garnkami. Jako, że parapet był tylko z jednej strony, worków z cukrem dwa, a z solą jeden, co chwilę trzeba było okrążać stół, odmierzać, odważać, poszukiwać rozmarynu i polować na ocet. Nagle zabrakło łyżki, zagubiła się gdzieś waga, przydałaby się miseczka do sosu... No cóż, myślę, że kwestia organizacji pracy do przemyślenia na kolejne warsztaty. Pod blatem przy każdym stanowisku jest spora przestrzeń, wręcz idealna na 2-3 podręczne szuflady!
filetowanie śledzi "zielonych", czyli świeżych
Pracowaliśmy samodzielnie lub w grupach. Zmywanie desek, noży, misek, sztućców ogarniała sympatyczna podkuchenna, a prowadzący krążył dookoła stołu i podpowiadał, podglądał, doradzał. Do przygotowanych pudełek i słoików zapakowaliśmy śledzie w octowej zalewie, filety śledzi z beczki i sosy do matiasów. Ostatnim daniem śledziowym smażyliśmy pyszne świeże śledzie panierowane w razowej mące, do nich była rewelacyjna sałatka z ogórków i tłuczone ziemniaki z koperkiem. To danie okazało się jedynym posiłkiem, który mogliśmy tego dnia zjeść. Już na sam koniec Michał upiekł dla wszystkich szwedzkie "vaflor", czyli pyszne, mocno chrupiące, cieniutkie gofry. 


Z warsztatów wyszłam porządnie głodna, całkiem serio, chociaż "prawie" zjadłam całego śledzia na surowo :) Oczywiście śledziami w różnych wariacjach raczyliśmy się dzień później i było ich naprawdę sporo. Myślę, że to była specyfika tematu śledziowego, jednak żałuję, że repertuaru warsztatów nie udało się tak ustalić, by zmieściła się jeszcze drobna przekąska, która mogłaby zaspokoić kuchcikowy głód. 


Jak smakowało? - śledzie smażone i gofry były pyszne, sałatka z ogórków na stałe wpisze się w repertuar obiadowy. Śledzie, które "dokończyłam" w domu także były ciekawe i bardzo smaczne - szczególnie przypadły nam do gustu śledzie w kawie i musztardzie, na które podawałam już przepis na blogu. Szkoda, że nie udało się lepiej połączyć przyjemności gotowania z jedzeniem przygotowanych potraw, żeby chociaż porcje nie okazały się ciut większe...

Miejsce - świeżo, czysto, bardzo przestrzennie. Gdyby udało się jeszcze zorganizować podblatowe pomocniki i nieco bliżej kącik  z napojami, byłoby idealnie. Zachwyciła mnie łazienka - piękna, klimatyczna, zupełnie jak w świetnych restauracjach - brawa za pomysł i realizację! Doszły mnie słuchy, że oznaczenie dojazdu ma się poprawić, w końcu to pierwsze tygodnie Cook Up, zatem liczę, że się "dotrą".  

Atmosfera - luźna, swobodna atmosfera, raczej nastawiona na fun i przy okazji przemycanie wiedzy, ale to zapewne zależy od rodzaju warsztatów i prowadzącego. Ogromna przestrzeń i "polowanie" na składniki nie dały czasu na zadzierzgnięcie bliższego kontaktu z innymi uczestnikami, bardzo ciekawi mnie jak jest na innych tematach.  Miejsce jest na ewidentnym dotarciu, ale wróżę im dobrze - za kilka, może kilkanaście tygodni zapewne wypracują pewne rutynowe rozwiązania, które usprawnią pracę i pozwolą bardziej poczuć "ducha" tego miejsca. 

Merytorycznie -  Michał Godyń sprawnie pokazał podstawowe techniki filetowania ryb, myślę, że większość uczestników swobodnie opanowała tę umiejętność. Ciut zabrakło mi pogłębienia teorii, czy rozszerzenia tematyki kuchni szwedzkiej (chociażby jako zachęta do kolejnych warsztatów w tym temacie), ale wiem już gdzie kupić dobre śledzie w Warszawie i jak poradzić sobie z wyborem - świeży, z beczki, czy matias. 

Czas trwania i ilość osób -  kurs trwał 3 godzin, a nawet ciut krócej. Nie było na tyle dużo wiedzy i pracy, żeby zdążyć się zgubić gdzieś w trakcie, ale ciekawa jestem jak przy szerszych tematach pracuje się w tak dużej grupie. Znów - chyba wszystko w rekach prowadzącego.

Cena - średnio ok 260-270zł za 3 godzinny kurs. To dość sporo, ale też poprzez poziom cen właściciele chyba świadomie dobierają grupę docelową. W ofercie Studio ma też znacznie droższe warsztaty (czytaj niżej), które wydają się być  bardzo mocno warte swojej ceny. 

Czy wrócę? - z przyjemnością, a już szczególnie, żeby podpatrzeć inne, ciekawe tematy i poznać nowych prowadzących, których w Cook Up Studio ma być cała masa. Doszły mnie słuchy, że dla osób powracających cena ma być bardziej przystępna, ale nie znam szczegółów póki co. 

W najbliższą sobotę w Cook Up Studio odbędą się zupełnie niezwykłe warsztaty, które kosztują "aż" 550zł, ale trwają 7 godzin i zarówno temat jak i formuła zapowiadają się szalenie ciekawie - "11 dań na Święta Wielkanocne"Ten temat poprowadzi Dominika Krzemińska - współwłaścicielka warszawskiej restauracji "Przegryź". Pomysł jest taki, żeby w ciągu tych 7 godzin każdy uczestnik mógł przygotować 11 potraw, które potem zabierze do domu i ... Święta gotowe! Żałuję, że wcześniej się o nich nie dowiedziałam.  Mój "przymusowy rozbiór kuchni" raczej nie da mi szans w tym roku na świąteczne gotowanie i nie wiem, czy nie skończy się na "Świętach chodzonych", czyli inaczej na "lumpach" :)  Zrobienie na warsztatach 11 gotowych do zabrania do domu potraw byłoby absolutnie wyśmienitym dla mnie rozwiązaniem!

Cook Up Studio
temat: Warsztaty śledziowe  prowadzący: Michał Godyń, Ambasada Szwecji w Warszawie
Warszawa Fort Mokotów, ul. Racławicka 99
Cena 260zł/os

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa i smakowita relacja :)
    tu niestety pojawia się problem z tym moim chceniem chodzenia na warsztaty... Chcę i to bardzo, poznawać, uczyć się ale nie mam za co. Dla mnie te 200-300 zł to straszne pieniądze. Jeszcze gdyby to była cena za cykl warsztatów miesięcznych np ale za pojedyncze... a na darmowe, sponsorowane jak na razie nikt mnie nie zaprosił :(
    pozdrawiam i po cichutku zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A znajdę przepis na sałatkę z ogórków o której tu wspominasz ? Śledzie zrobię na pewno ;) swego czasu szykowałam się na marynowanie mięsa ziarnami kawy widziałam to w programie Malki Kafki, gdzieś ta kawa za mną chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. To gdzie można kupić dobre śledzie w Warszawie? Słyszałem o targu sniadaniowym, ale jestem ciekaw innych lokalizacji
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kilka tygodni temu ruszył Targ Rybny na przy Pl. Powstańców Warszawy, myślę, że tam mają śledzie na pewno. Poza tym jest fajny sklep rybny firmy Gradus na Marymonckiej i sklep z rybami w Hali Mirowskiej

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...