Spaceruję boso po młodej trawie, zachwycam każdym pąkiem na naszych mangoliach. Tak się cieszę, że już ciepło, że majówka już w kwietniu, że spokój, i cisza, i ptaki wiją gniazda. Niewiele mi trzeba, wystarczy kilka najsłodszych truskawek i pół butelki prosecco. Będzie najprostszy sorbet świata - sorbet rossini, idealny na ochłodę, na małą rozkosz, na deser albo aperitif wyjadany łyżeczką. Zróbcie koniecznie!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alkohol. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alkohol. Pokaż wszystkie posty
Angielski keks świąteczny (bardzo pijany)
Lubię coroczną tradycję piernika staropolskiego na Gwiazdkę, nastawiania zawczasu zakwasu na barszcz, czy przygotowywania pierniczków na choinkę tydzień przed świętami. W takie małe, drobne, acz znaczące rytuały przedświątecznych przygotowań doskonale wpisuje się też upijanie mocno bakaliowego keksu angielskiego. Im dłużej postoi, tym więcej wypije. Och zróbcie go na Święta koniecznie!
DrinkUp - warsztaty barmańskie dla pasjonatów
Gdy ponad 20 lat temu uczyłam się robić fajne drinki i koktajle, byłam przekonana, że będzie jak z jazdą na rowerze, nigdy się nie zapomina. Po latach okazuje się jednak, że sztuka miksologii rozwija się w niemal równie dynamicznie jak kulinaria, a nauki nigdy dość. Jeśli nudzą Was proste połączenia - whisky z colą, wódki z pomarańczą albo ginu z tonikiem, wybierzcie się na drink up - cykl warsztatów barmańskich albo warsztaty miksologii i foodpairingu.
Rewelacyjny likier czekoladowo-pomarańczowy a'la Baileys trufla pomarańczowa
Kocham tę świetlistość dnia, która następuje na przełomie roku! Po długich tygodniach burolistopadowości nadchodzą dłuższe dni, pięknie układające się światło i nowa energia w bateriach nadziei, które w sobie noszę. Na uroczysty Nowy Rok mam światło, energię i radość zamknięte w niepozornej flaszeczce - likier czekoladowo-pomarańczowy a'la świąteczny Baileys trufla pomarańczowa, zróbcie koniecznie, jest super łatwy i obłędnie pyszny!
Złote trufle gwiazdkowe
Są takie małe maleństwa świąteczne, które zjadam niby ukradkiem, niby na podwieczorek, przypadkiem, że niby energetyczny "baton", a tymczasem one takie niewinne, rozkoszne, uzależniające. Jedna po drugiej rozpływają się w ustach, na wargach błąka się uśmiech i myśl o bezgrzesznych słodkościach. Mam dla Was przepis bardzo specjalny - przede wszystkim błyskawiczny, a po drugie samo zdrowie i bez cukru. Złote trufle gwiazdkowe to idealny jadalny prezent, ale świetna zdrowa i ciut pijana przekąska dla dorosłych łasuchów.
Bardzo pijane trufle z whisky i pekanami
Lubię zaskakiwać miłośników wytrawnych smaków mało słodkimi deserami, najczęściej owe desery mają w składzie boczek, serio. Ale jeśli owi "niesłodkolubni" są smakoszami whisky, to zrobienie im deserowej przyjemności jest jeszcze przyjemniejszym zadaniem. Wcale bowiem whisky nie trzeba pić, można ją też jeść, na przykład w formie wyśmienitych trufli z orzechami pekan pijanymi od whisky. Uwaga - to jest też wyśmienity deser dla kogoś, kto za whisky nie przepada, trufle są tak pyszne, że mogą być owym "pierwszym krokiem" na drodze rozkoszowania się dobrą whisky.
Gløgg - skandynawski grzaniec
W mroźne, wściekle zimne wieczory rozgrzewam się grzańcem. Wiele różnych wersji grzańca pijamy, ale jest jeden, który nie ma sobie równych. Norweski gløgg pachnie korzeniami i jest diabelnie mocny. Do gløgga podaję łyżeczkę, konieczną do wyjadania bakalii. Gdy mróz ściska za wszystko co może, zrób domową zaprawę do grzańca, a przygotowanie gløgga będzie błyskawiczne!
Espresso z ajerkoniakiem
Od listopada do Wielkanocy trwa u nas sezon na domowy ajerkoniak. Najczystsza postać kremowej, słodkiej, alkoholowej rozkoszy. Butelkę domowego ajerkoniaku zabieram w odwiedziny do znajomych, bez tego domowego trunku nie może odbyć się żadne spotkanie z przyjaciółmi w karnawale. Ale od kilku miesięcy mam nową miłość. Czarną jak piekło, słodką jak grzech, zniewalającą mocą i smakiem - espresso z ajerkoniakiem.
Szarlotka na gorąco i spacer w lesie
Jest jeszcze jeden powód, dla którego lubię jesień. Lubię to mało powiedziane - uwielbiam! W październiku rozpoczynam sezon na grzańce. Alkoholowe, o różnych smakach, rozgrzewające, po prostu pyszne! Z pewnością znacie "szarlotkę" drink na bazie żubrówki i soku jabłkowego, z ostatniego EFS w Lublinie przywiozłam zakochanie do szarlotki na gorąco. Obłędnie rozgrzewająca, pachnie cynamonem i goździkami. Wspaniale rozgrzewa po jesiennym, czy zimowym spacerze.
Sangria w kolorze róż
Lato, ciepły radosny weekend, spotkanie z przyjaciółmi i cudowna sangria. Orzeźwiająca, słodka, pełna nasączonych alkoholem owoców. Pije się ją gładko, jak kompot niemalże, tylko potem tak trudno wstać. Radosne śmiechy, wyjadane łyżeczką owoce, panie w letnich sukienkach i panowie, którzy dla sangrii rezygnują z kufla piwa, czy szklaneczki whisky. Tym razem w ogrodzie króluje sangria w kolorze róż.
Eggnog - sylwestrowy drink wg Mr Boston
Czy znacie eggnog - jeden z najstarszych świątecznych drinków z USA? Sezon na Eggnog w Ameryce rozpoczyna się w Dniu Dziękczynienia, trwa przez całe Boże Narodzenie, Nowy Rok aż po Wielkanoc. Eggnog był ulubionym drinkiem prezydenta USA Georga Washingtona, a pierwsza zapisana receptura pochodzi z 1775 roku. Według "Mr. Boston Official Bartender's Guide" istnieje wiele receptur na ten wyśmienity drink. Jeśli zastanawiacie się z czym ciekawym wybrać się na domówkowego Sylwestra, koniecznie zabierzcie eggnog.
Bellini
Pisałam ostatnio o naszej rodzinnej wyprawie do Włoch i smakowaniu Italii. W Wenecji spędziliśmy tylko jeden dzień, ale zamarzył mi się powrót do tego pięknego miasta w nieco chłodniejszych miesiącach, gdy turystów (mam nadzieję) ciut mniej. Ze słynnego Harry's Bar skrytego za wiekowymi kratami i niepozornym wejściem przywiozłam bellini - boski, zniewalający letni koktajl.
Jelly-melanż rabarbaru z prosecco
Miałam małe 20-ścia lat. Soczyście zielony, ultrakrótki kostium, druga praca, wieczorne melanże po wysłaniu kolejnego numeru tygodnika do drukarni. Tu fotoedytor, tam dziennikarz, grafik ze skrętem, -nastu współpracowników i oto mała klitka na Powiślu przemieniała się w najbardziej odjechany klub z wyczesanymi drinkami. Tym razem David, nasz fotograf, na 32 metrach kwadratowych swojej rezydencji gościł niemal 30stkę młodych, zdolnych, spragnionych życia. Świat się właśnie przemienił, a przynajmniej jego polska rzeczywistość, Kluska właśnie debiutował z Optimusem na giełdzie (jeszcze nie wiedział, że 15 lat później będzie pasał owce i robił PrawdziweJedzenie). Ktoś kiwał się przy s.t.e.r.e.o, ktoś zmieniał kasety, guacamole z deptanego z fixem avocado, wino z byczej krwi, kilka oszronionych butelek kultowego EB, a David otwierał drzwiczki zamrażalnika w lodówce i wyciągał kilka czarnych i przezroczystych fiolek po filmach - c'mon guys - żelowe stożki w kosmicznych kolorach gładko prześlizgiwały się w przełykach.
Ścia lat później mam piękną formę, butelkę prosecco i bukiet rabarbaru - wczorajsze wspomnienie - dzisiejsza melanż z pieczonego rabarbaru i prosecco.
Cytrynówka, limoncellio i crema di limoni
Tak mniej więcej od roku hasło "niewoskowane cytryny" nie wzbudza już we mnie żałosnego 'chlip, tylko gdzie zdobyć?'. Warto poszukać, popytać, umówić się ze znajomymi i kupić cytrusy prosto od farmera we Włoszech, czy Hiszpanii. Świat nam się maluśki robi i wszystko, niemal wszystko zdobyć do kuchni już można - fajnie :)
Ściągam więc skrzynki cytryn, pomarańczy, mandarynek i grapefruitów, a także włoskie sery, cudowne pistacje, soki/przeciery z pomidorów aż słodkich od słońca. A potem pichcę, siekam, kroję i przetwarzam... Kiedyś cytryn w domu mieliśmy jak na lekarstwo - do herbaty nie bardzo lubiłam, bo gorzka się robiła, czasem ciut soku, czy skórki do sernika. Można powiedzieć, że rocznie na całą naszą rodzinę zużywaliśmy nie więcej niż 1-2 kilogramy cytryn. Teraz jednak mając dostęp do najlepszych gatunkowo owoców bez pośredników, przeżywam "cytrynowe szaleństwo" - soczyste tarty z cytrynami, cytrynowo-pietruszkowe pesto z makaronem, sok do letniej lemoniady z miodem, całoroczna już produkcja słynnego angielskiego lemon curd, skórka do puchatego sernika. Piekę cytryniaka, babeczki cytrynowe, cytrynowe ciasto z Capri, a klementynkami faszeruję kurczaka. Spożycie cytryn z naszym domu wzrosło póki co do.... 24 kg rocznie! Bardzo, ale bardzo pomaga temu wzrostowi zamiłowanie do kręcenia domowych trunków, a słoje z cytrynówką, limoncello i crema di limoni w różnych fazach produkcji zajmują już pół spiżarni. Albowiem... pyszne są !
Ajerkoniak wyśmienity
Nigdy nie wiem kiedy jest Wielkanoc. No nie mam pamięci do kalendarzy i szybko mi ulatuje z głowy, bo każdego roku jakoś inaczej wypada. Przyzwyczaiłam się do niej w marcu lub pierwszych dniach kwietnia, a tu za chwilę weekend majowy a tuż przed nim święto, które w tym roku prawie mi się zgubiło w kalendarzu. Zupełnie nie wiem czy zdążę cokolwiek napisać o naszych tradycjach i zwyczajach wielkanocnych, ale oczywiście królują u nas jajka. W tym roku mamy Święta "wychodne" zatem przygotowuję jedynie coś pysznego na wynos, a nie będę robiła całego wielkanocnego stołu. Naszym "wychodnym na pewno będzie doskonały, domowy ajerkoniak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)