Lubię chrupko, pikantnie, z biglem. Na przednówku (tu już za chwilę!), gdy skończy się karnawał, powoli zmieniam smak ze słodkiego na słony. Na śniadanie zamiast omletu i gofrów szakszuka albo jajecznica. A do porannej jajecznicy w środku zakatarzonej zimy najlepiej smakuje chrupiąca, nieco pikantna granola wytrawna. Zróbcie sobie słoik na zaś, by podać do zupy dyniowej, wytrawnego omleta i jeszcze kogoś poczęstować.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredens. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredens. Pokaż wszystkie posty
Fantastyczna granola dyniowa bez cukru
Jak tam, czy w spiżarni macie już gotowy słoiczek pumpkin spice, czyli przyprawy dyniowej? Och, no to czas ją wykorzystać w kuchni! Ale nie tylko do kawy - pumpkin spice latte, ta mieszanka przypraw doskonale sprawdza się, gdy zechcecie upiec ciasto z dynią, doprawić jesiennie duszone mięsa, czy pieczone warzywa korzeniowe. I to właśnie dzięki korzennej przyprawie dyniowej rewelacyjna granola dyniowa smakuje obłędnie! Zróbcie jej spory słoik, jest super smaczna, zdrowa i nie ma ani grama cukru, czy innego dosładzacza.
Domowy antybiotyk na przeziębienie
Te dziwne zimy, przeplatające się z jesienno-wiosenna aurą skutkują wzmożonymi infekcjami. Chorują wszyscy wokół mnie. Młodsi, starsi, dzieci, biegacze, narciarze, lekarze i kanapowe leniuchy. Jeśli i Was trapią infekcje, a na dodatek zaniepokojeni jesteście ilością leków, które ostatnio przyjmujecie, pomyślcie o sięgnięciu po naturalne pokarmy i przyprawy, które wspomagają odporność organizmu i są naturalnymi antybiotykami. Ostatnio skutecznie wyleczyłam się z przeziębienia domowym antybiotykiem, który jest szybki i prosty do zrobienia.
Bardzo pijane trufle z whisky i pekanami
Lubię zaskakiwać miłośników wytrawnych smaków mało słodkimi deserami, najczęściej owe desery mają w składzie boczek, serio. Ale jeśli owi "niesłodkolubni" są smakoszami whisky, to zrobienie im deserowej przyjemności jest jeszcze przyjemniejszym zadaniem. Wcale bowiem whisky nie trzeba pić, można ją też jeść, na przykład w formie wyśmienitych trufli z orzechami pekan pijanymi od whisky. Uwaga - to jest też wyśmienity deser dla kogoś, kto za whisky nie przepada, trufle są tak pyszne, że mogą być owym "pierwszym krokiem" na drodze rozkoszowania się dobrą whisky.
Granola wiśniowa z suszonymi truskawkami
Nie mogę napisać, że "odkryłam w zamrażarce", ja od dawna wiedziałam, że w górnej szufladzie czekają na mnie ostatnie woreczki z suszonymi truskawkami z ubiegłego roku i ukochanymi suszonymi wiśniami, na dodatek nadwiślankami. Oj nie wiem, czy w tym roku uda mi się zdobyć skrzynkę nadwiślanek, póki co, cieszę się zatem ich smakiem w boskiej frużelinie wiśniowej, którą dodaję do naturalnego jogurtu i przesypuję w słoiku warstwami najnowszą granolą wiśniową. To granola nie dla mięczaków - pełna smaku, kwaskowa, mocna, idealna na solidne śniadanie, po prostu pyszna!
Fantastyczna granola kokosowa
Z nastaniem wiosny mój wielki słój z granolą opróżnia się w błyskawicznym tempie. Dzieci każdego rana szykują sobie drugie śniadanie do szkoły - pudełka z jogurtem, frużeliną mirabelkową i domową granolą. Wciąż jestem nieugięta i nie zgadzam się, by zabierały dodatkowe porcje dla koleżanek i kolegów, no bo przecież codziennie w szkole słyszą "ejjj, ładnie pachnie, daj trochę… oooo jak super chrupie, też tak chcę!". Zamiast tego, szykuję im wydrukowane na kartkach przepisy na domową granolę i podpowiadam, by właśnie przepisami dzieliły się z koleżankami i kolegami. Niechaj idą w świat wieści, że domowa granola jest tysiąc razy lepsza niż jakiekolwiek kupne musli. Od kilku dni moi domownicy zachwycają się nową, aromatyczną i cudownie chrupiącą granolą kokosową. Jest fantastyczna!
Granola piernikowa
Dzieci wróciły ze szkoły i zaraz po wejściu do domu z jękiem zachwytu krzyknęły - Mamuś, już piernik upiekłaś??? Dom pachnie goździkami, cynamonem, gałką i suszoną śliwką, no tak, po prostu piernikiem. Jednak początek grudnia i piernik, to przynajmniej w moim domu byłby falstart. A to była dla nich pyszna grudniowa niespodzianka - cudownie aromatyczna granola piernikowa.
Frużelina wiśniowa, niskoslodzona
Pamiętacie gofry na Monciaku? Albo we Władku? duże, chrupiące, z ogromną chmurą bitej śmietany i rubinową lawą - wiśniową frużeliną. Tyle, że gofry z "gotowca", śmietana ze sprayu, a frużelina wspomagana czym się da i zbyt słodka. A przecie można inaczej, a na dodatek zaczynać dzień od słodkiego śniadania: ukochane gofry lekkie jak piórko, do nich samodzielnie ubita śmietana ze szczyptą cukru pudru i najlepsza na świecie domowa, niskosłodzona frużelina wiśniowa. Koniecznie zróbcie zapasy frużeliny na zimę, póki sezon na wiśnie!
Krem porzeczkowy - curd
Kocham moją spiżarnię w szczycie sezonu! Uwielbiam ten czas, gdy wyciągam kartony pustych słoików i słoiczków zbieranych od wszystkich znajomych, by latem i jesienią zapełniać je przetworami. Są takie, które lądują na półkach spiżarni, gdzie mogą stać latami i te, które przechowuję w lodówce. Chomikowanie i przygotowywanie zapasów na zimę daje mi sporą dozę pewności na wypadek niespodziewanych wizyt znajomych. Bo taki na przykład słoiczek lemon curd (kremu cytrynowego) to doskonały trick na szybki deser. Kilka dni temu oszalałam dla nowej odmiany tego pysznego kremu - curd porzeczkowy - pięknie różowy obezwładniająco pyszny. Koniecznie go zróbcie póki jeszcze jest czarna porzeczka!
Trufle jaglane
Czy może być słodycz bez cukru, mąki, jajek, czekolady, czy kakao? Otóż może - zdrowa, wegańska, bezglutenowa. Nie potrafię przeliczać kalorii, czy wartości odżywczych, ale trufle jaglane z suszonymi owocami po prostu mnie ukradły. Proste, żeby nie powiedzieć banalne do zrobienia, zdrowe i kreatywne i chyba stosunkowo niskokaloryczne, chociaż oczywiście zależy to od użytych owoców.
Granola czekoladowa
Moje dzieci oszalały dla granoli. Kiedyś przez wiele lat nie mogłam ich odpędzić od półek z gotowymi jogurtami, a dziś wyjmują z lodówki jogurt naturalny, a ze spiżarni słój z granolą. Widok ich rozmarzonych dziobów, gdy pochłaniają całą miskę granoli jest absolutnie przepiękny. Tym razem mam dla nich niespodziankę, upiekłam całą blachę wyśmienitej granoli czekoladowej. Pycha!
Czereśnie w czerwonym winie i porto
W tym roku wyjątkowo pięknie obrodziły czereśnie. Wielkie, jędrne i bardzo słodkie, szczególnie odmiany ciemne. Kupuję ich całe mnóstwo i zajadamy się nimi niemal codziennie. I tak jak nie przerabiam raczej czereśni na ciasta i dżemy, tak czasami dam się skusić na marynowanie czereśni. Ostatnio robiłam czereśnie marynowane do pasztetów i mięs pieczonych, a dziś zupełnie odmienna propozycja - czereśnie marynowane w czerwonym winie z porto i anyżem. Idealne do lodów, deserów i ciast.
Granola the best ever !
Zimą Ania nakręciła mnie na gotowanie owsianki, a teraz kompletnie wkręciła mnie w robienie granoli. Nie mam pojęcia skąd mogło mi przyjść do głowy, że przecież "jak wymieszam kilka składników na własne płatki, to wystarczy". Nie wiem, nie rozumiem tego, amok jakiś, zaćmienie. Ale już jestem na właściwych torach i oddaję pokłony domowej granoli. Bo jak już się zrobi ją raz, to nowym pomysłom i wyobraźni nie ma końca. Domowa granola is ... the ... best !
Eggnog - sylwestrowy drink wg Mr Boston
Czy znacie eggnog - jeden z najstarszych świątecznych drinków z USA? Sezon na Eggnog w Ameryce rozpoczyna się w Dniu Dziękczynienia, trwa przez całe Boże Narodzenie, Nowy Rok aż po Wielkanoc. Eggnog był ulubionym drinkiem prezydenta USA Georga Washingtona, a pierwsza zapisana receptura pochodzi z 1775 roku. Według "Mr. Boston Official Bartender's Guide" istnieje wiele receptur na ten wyśmienity drink. Jeśli zastanawiacie się z czym ciekawym wybrać się na domówkowego Sylwestra, koniecznie zabierzcie eggnog.
Majonez prawdziwkowy i rdzawy rouille
Gdy w końcu pojadę do Włoch, obawiam się, że będę musiała zabrać ze sobą walizkę lektur. Książek już przeczytanych, z wklejonymi żółtymi zakładkami, którymi zaznaczam co zobaczyć, czym się nasycić i ... gdzie zjeść. Pewne podróże pozostają w sferze marzeń, czymże bowiem jest tygodniowy wyjazd rodzinny do Włoch wobec z enologiczno-gastronomicznej podróży przez regiony Italii? Jak porównać wakacje w Toskanii, do całego lata na pokładzie jachtu, gdzie menu zależy od portu, w którym zacumuje kapitan. A jak wyglądałaby Wasza podróż marzeń do Włoch? Właśnie zrobiłam wspaniały czosnkowo-paprykowy rouille do zupy rybnej i pyszny majonez prawdziwkowy, który podam do pieczonego łososia. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym dodać do niego delikatną oliwę kupioną w Ligurii i podać ze świeżymi pomarańczowo-białymi scampi kupionymi w Porto Santo Stefano...
Odzyskane trufle czekoladowe
"O mamusiu, jak dobrze, że już jesteś, co nam przywiozłaś...?" i mama z tajemniczym uśmiechem opowiada jak to wracała pociągiem z daleeekiej podróży i jak całkiem niespodziewanie lokomotywa zagwizdała, buchnęła parą i zatrzymała się pod lasem. I wtedy z tego lasu wyszedł zajączek, przykicał bliżej i dał mamie torebkę z kanapkami. Kanapki były pyszne - z serem, albo pasztetem, suchą kiełbasą i kiszonym ogórkiem, albo z pastą jajeczną i szczypiorkiem. Pociąg odjechał po chwili, mama zjadła jedną kanapkę, ale pozostałe, które były w torebce przywiozła i oto z wielkim namaszczeniem dawała je dzieciom. Kanapki "od zajączka" (oczywiście najpyszniejsze na świecie) były rozpakowywane z papieru śniadaniowego i zjadane przy szybie balkonowej przez którą dzieciaki wypatrywały owego zajączka, a może przykicał aż pod dom?
Mamina podróż czasem była prawdziwa, kilkudniowa, ale częściej okazywała się zwyczajnym powrotem z pracy. Kanapki były niezjedzonym drugim śniadaniem, które zabrała rano, czy posiłkiem na drogę, a z tej całej historii wyniosłam pamięć, by nie wyrzucać jedzenia. Czasy gdy sama byłam dzieckiem wydają się odlegle, ale pewne nawyki, które wówczas wpoiła mi mama i babcia pozostały. Dziś będzie o chlebie i suszonych śliwkach i jeszcze o odzyskanych truflach czekoladowych.
Cytrynówka, limoncellio i crema di limoni
Tak mniej więcej od roku hasło "niewoskowane cytryny" nie wzbudza już we mnie żałosnego 'chlip, tylko gdzie zdobyć?'. Warto poszukać, popytać, umówić się ze znajomymi i kupić cytrusy prosto od farmera we Włoszech, czy Hiszpanii. Świat nam się maluśki robi i wszystko, niemal wszystko zdobyć do kuchni już można - fajnie :)
Ściągam więc skrzynki cytryn, pomarańczy, mandarynek i grapefruitów, a także włoskie sery, cudowne pistacje, soki/przeciery z pomidorów aż słodkich od słońca. A potem pichcę, siekam, kroję i przetwarzam... Kiedyś cytryn w domu mieliśmy jak na lekarstwo - do herbaty nie bardzo lubiłam, bo gorzka się robiła, czasem ciut soku, czy skórki do sernika. Można powiedzieć, że rocznie na całą naszą rodzinę zużywaliśmy nie więcej niż 1-2 kilogramy cytryn. Teraz jednak mając dostęp do najlepszych gatunkowo owoców bez pośredników, przeżywam "cytrynowe szaleństwo" - soczyste tarty z cytrynami, cytrynowo-pietruszkowe pesto z makaronem, sok do letniej lemoniady z miodem, całoroczna już produkcja słynnego angielskiego lemon curd, skórka do puchatego sernika. Piekę cytryniaka, babeczki cytrynowe, cytrynowe ciasto z Capri, a klementynkami faszeruję kurczaka. Spożycie cytryn z naszym domu wzrosło póki co do.... 24 kg rocznie! Bardzo, ale bardzo pomaga temu wzrostowi zamiłowanie do kręcenia domowych trunków, a słoje z cytrynówką, limoncello i crema di limoni w różnych fazach produkcji zajmują już pół spiżarni. Albowiem... pyszne są !
Kwaskowy krem, czyli lemon, orange i rhubarb curd
Kwaśno, cytrynowo, rześko - wiosennie? Od dobrych kilku tygodni mam fazę na cytrusowe klimaty. Ale to cytryna wygrywa wszystkie konkursy na smak. Uwielbiamy sorbety cytrynowe, cytrynowy cytryniak, jasne ciasto prosto z Capri - torta caprese al limone, margerytki - fantastycznie kruche cytrynowe ciasteczka, tarty soczyście cytrynowe i cytryna w daniach wytrawnych - kiftetach, krewetkach w cytrynowo-maślanym sosie, jagnięcych kulkach i pesto cytrynowo-pietruszkowym. Od dawna chodził też za mną domowy lemon curd, czyli krem cytrynowy na bazie jajek, cukru i soku z cytryn. Bo i taki słoiczek domowego kremu cytrynowego pobudza twórczą wyobraźnię - ech, do iluż pysznych potraw można by go użyć!
Ajerkoniak wyśmienity
Nigdy nie wiem kiedy jest Wielkanoc. No nie mam pamięci do kalendarzy i szybko mi ulatuje z głowy, bo każdego roku jakoś inaczej wypada. Przyzwyczaiłam się do niej w marcu lub pierwszych dniach kwietnia, a tu za chwilę weekend majowy a tuż przed nim święto, które w tym roku prawie mi się zgubiło w kalendarzu. Zupełnie nie wiem czy zdążę cokolwiek napisać o naszych tradycjach i zwyczajach wielkanocnych, ale oczywiście królują u nas jajka. W tym roku mamy Święta "wychodne" zatem przygotowuję jedynie coś pysznego na wynos, a nie będę robiła całego wielkanocnego stołu. Naszym "wychodnym na pewno będzie doskonały, domowy ajerkoniak.
Ciasteczka cukrowe - cynamonowe, goździkowe, cytrynowe, a może waniliowe?
Zagniatam, chłodzę, wałkuję, wycinam. Obtaczam, maluję, piekę, lukruję. Mała domowa cukierenka, ale nie "utalentowanej pani plastyczki", raczej dorosłej już, domorosłej podkuchennej. Bo pierwsze ciasteczka, ze skwarek, piekłam mając małe -naście lat, gdy pomagałam w kuchni mamie. Tamte ciasteczka robiło się z maszynki, skwarki długo topiło w emaliowanym garnku. Nie były ani specjalnie równe, ani bardzo dekoracyjne, ale szybko znikały. I takie też sama piekę - o różnych smakach, aromatach, czasem chrupiące, czasem mięciutkie, nie muszą być najpiękniejsze ;)
Ostatnio wydobyłam od mamy stary zeszyt z pisanymi przeze mnie przepisami. To zeszyt mojej mamy, ale taki "odtwarzany" - będąc całkiem niewielką dziewczynką jeszcze zniszczyłam "niechcący" brulion mamy. Bardzo długo miałam z tego powodu wyrzuty sumienia i postanowiłam założyć mamie nowy. Dużymi, dziecięcymi literami przepisywałam jej stare przepisy, wklejałam wycinane z czarno-białych gazet receptury na dania ze składników, których kompletnie nie znałam, ale tak egzotycznie brzmiały! Dziś szperam w starych książkach i tych całkiem nowych, przeszukuję sterty czasopism kulinarnych, wędruję na wycieczki po ulubionych blogach. I znów... piekę, piekę ciasteczka. Hurtowo, bez opamiętania. Układam je w puszkach, chowam na półkach spiżarni i wykładam w bombonierze z grubego szkła w pierwszy dzień Świąt. A potem uzupełniam braki...
Lubię jak w grudniu dzwonią świąteczne piosenki, w tym roku wyjątkowo dużo ich dotarło z dalekich zakątków świata, jak na przykład ta piękna kolęda norweska 'Nå tennes tusen julelys' (Zapalmy teraz tysiąc świątecznych światełek). Śliczne wykonanie Anny Brændeland i Marianny Bondevik przesłała mi Ania - dziękuję Aniu.
Posłuchajcie... (klik na strzałeczce)
Ostatnio wydobyłam od mamy stary zeszyt z pisanymi przeze mnie przepisami. To zeszyt mojej mamy, ale taki "odtwarzany" - będąc całkiem niewielką dziewczynką jeszcze zniszczyłam "niechcący" brulion mamy. Bardzo długo miałam z tego powodu wyrzuty sumienia i postanowiłam założyć mamie nowy. Dużymi, dziecięcymi literami przepisywałam jej stare przepisy, wklejałam wycinane z czarno-białych gazet receptury na dania ze składników, których kompletnie nie znałam, ale tak egzotycznie brzmiały! Dziś szperam w starych książkach i tych całkiem nowych, przeszukuję sterty czasopism kulinarnych, wędruję na wycieczki po ulubionych blogach. I znów... piekę, piekę ciasteczka. Hurtowo, bez opamiętania. Układam je w puszkach, chowam na półkach spiżarni i wykładam w bombonierze z grubego szkła w pierwszy dzień Świąt. A potem uzupełniam braki...
Lubię jak w grudniu dzwonią świąteczne piosenki, w tym roku wyjątkowo dużo ich dotarło z dalekich zakątków świata, jak na przykład ta piękna kolęda norweska 'Nå tennes tusen julelys' (Zapalmy teraz tysiąc świątecznych światełek). Śliczne wykonanie Anny Brændeland i Marianny Bondevik przesłała mi Ania - dziękuję Aniu.
Posłuchajcie... (klik na strzałeczce)
Ciasteczka cukrowe
Gdy brzmią świąteczne dźwięki, lubię upiec ciasteczka cukrowe - są bardzo chrupiące, można zamiast cynamonu zrobić goździkowe, dodając utłuczone w moździerzu goździki, startą skórkę cytryny, wtedy będą cukrowo-cytrynowe, ale mogą być też migdałowe, czy waniliowe, po dodaniu wanilii lub aromatu migdałowego. Ciasto można zamrażać, a w przypadku wizyty niezapowiedzianych gości z zamrożonego ciasta upieczesz świeże ciasteczka w ciągu kilku minut.200g mąki
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
115g masła o temperaturze pokojowej
225g cukru
1 lekko roztrzepane jajko
60g brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu (lub łyżka startej skórki cytrynowej, łyżeczka wanilii, czy aromatu migdałowego)
Rozgrzej piekarnik do 180st.
Utrzyj na puszysty krem masło z dodawanym porcjami cukrem, dodaj roztrzepane jajko. Po łyżce dodawaj przesianą mąkę z solą, cynamonem (ew innymi przyprawami smakowymi) i proszkiem do pieczenia. Dobrze wymieszaj ciasto i odstaw do lodówki, by dobrze stężało.
Z zimnego ciasta uformuj walec i średnicy 5cm. Zawiń w folię i odstaw na 10 min do lodówki, po czym wyjmij z folii i obtoczy walec w brązowym cukrze. Teraz możesz walec zamrozić, jeśli chcesz piec ciasteczka innym razem. Jeśli nie, pokrój roladę na 5mm krążki i układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. KONIECZNIE trzeba zachować duże (ok. 4-5 cm) odstępy, gdyż ciasteczka bardzo rosną na boki.
Ciastka piecz ok. 12-15 min, do momentu, gdy będą złote. Ciastka zamrożone pieczesz kilka minut dłużej.
Wystudź na metalowej kratce. Przechowuj w metalowej puszce.
przepis pochodzi z książki „Le Cordon Bleu Ciasteczka”
Subskrybuj:
Posty (Atom)