"Lot " i "Last minute"

Od stycznia do marca trwa najgorętszy okres w kinach, ilość premier jest tak ogromna, że czasem nie sposób obejrzeć wszystkiego, co wartościowe. Mam już za sobą większość produkcji z listy "oscarowej", tym razem o dwóch filmach nieco lżejszego gatunku - "Lot" z Denzelem Washingtonem i "Last Minute" Patryka Vegi. Czy warto?

Ale zacznijmy od muzyki, od utworu, który ponad tydzień temu wszedł mi w głowę i nie chce wyjść. Idealny będzie na dzisiejszy wieczór i najbliższy weekend, rewelacyjne "Fellin' Alright" Joe Cockera, ze ścieżki dźwiękowej "Flight", achhh...!


LOT reż. Robert Zameckis, w kinach od 23 lutego
To miał być prosty film, no wiecie zwyczajne kino, dobra rozrywka, ciekawa historia. Wyszłam z kina zaskoczona, podwójnie. Historia jakich wdawałoby się już wiele sfilmowano - pilot, samolot pełen pasażerów, katastrofa. Ale oto scenariusz wykręca się stereotypom - pilot Whip Whitaker, w tej roli Denzel Washington, to cholernie doświadczony geniusz w zawodzie, który siada za sterami na potężnym kacu poprawionym kreską koki. Już wiemy, że będzie katastrofa, prawda? No, ale ta nie jest spowodowana przez pilota "pod wpływem", oto samolot ma autentyczną usterkę, serię usterek, a ów naćpany gość za sterami mistrzowskimi manewrami sadza samolot na ziemi. Almost impossible, uwierzcie. Och, nie cierpię opowiadać "co było dalej", więc tylko w kilku słowach - Washington kreśli diabelnie prawdziwego bohatera i jest w tym naprawdę dobry!
Absolutną gwiazdą drugiego planu jest John Goodman - wyluzowany, "aptekarz" na telefon och, zachwyca!... sami zobaczcie :)


Świetny jest też Don Cheadle (m.in "Kłamstwa na sprzedaż"), w roli prawnika broniącego Whipa. Powiem Wam, że pomysł na film robi spore wrażenie - geniusz, czy kryminalista? Nic nie jest proste i oczywiste, a zdecydowanie bardziej pokręcone, chyba jak w życiu albo w niezłym filmowym scenariuszu. Niestety rozczarowało mnie zakończenie, takie obrzydliwie "amerykańskie". Gdyby obciąć ostatnie kilka minut, film byłby świetny, tak po wyjściu z kina pozostanie w głowie Denzel Washington naprawdę rewelacyjna muzyka - od Joe Cockera, przez Stonesów. Co dostaniecie w kinie? - potężną huśtawkę emocji, trochę słabszy wątek z kobietą, rewelacyjne zdjęcia i montaż, szczególnie w zobrazowaniu samego lotu. Dawno też Denzel Washington nie miał aż tak dobrej, dużej i mocnej roli. Aż szkoda, że w oscarowej konkurencji ma tylu godnych rywali. Jednak widzowie głosują nogami - wybierzcie się, warto zobaczyć (i wyjść 7 min przed końcem ;P)


LAST MINUTE reż. Patryk Vega, w kinach od 23 lutego
Ale wróćmy do Polski i najnowszej komedii Patryka Vegi tak, tego od rewelacyjnego "Pitbula" i gzdgtwycb*** "Cia**a". Tym razem idąc na film miałam nadzieję, że nie będę zażenowana kolejną "polską komedią", które to już określenie samo w sobie niestety nabrało zabawienia mocno pejoratywnego znaczenia.

"Last Minute" to historia rodziny - babci (Aldona Jankowska), owdowiałego ojca (Wojciech Mecwaldowski) i dwójki jego dzieci, którzy tuż przed Gwiazdką wygrywają w konkursie radiowym wycieczkę do Egiptu. Hej super - piękny, ciepły kraj, all inclusive i czysty wypoczynek. Ale sprawy się komplikują, gdy plajtuje główny sponsor wyjazdu - bohaterowie muszą natychmiast opuścić hotel i na własny koszt wracać do Polski. Dalej to już seria pomyłek i przerysowań. I o ile naprawdę w większości polskich" komedii" nie było mi do śmiechu, bo ktoś zawsze był idiotą - postać, aktor, albo widz, bo kupił bilet, tu nie jest najgorzej. Jest kilka naprawdę zabawnych scen, a jako, że byłam na pokazie prasowym, to głośny i szczery śmiech widowni (czytaj: recenzentów filmowych, którzy po wyjściu z kina nie zostawią suchej nitki na filmie) brzmiał naprawdę nieźle.

Doceniam to, że na ekranie nie ma totalnie zgranych twarzy z "polskich komedii". Mecwaldowski jest świetny i tylko szkoda, że scenarzystom nie starczyło cierpliwości albo pomysłu, by nakreślić prawdziwe postaci - sylwetki bohaterów są ledwie liźnięte. Rewelacyjna Aldona Jankowska - naprawdę wyśmienita aktorka komediowa. Patryk Vega strasznie się spieszył - gdyby dać nieco więcej czasu scenariuszowi, gdyby usunąć te kretyńskie "time-lapsy", może udałoby się pokazać piękno Egiptu. Może Mecwaldowski miałby większą szansę być nie tylko nieco fajtłapowatym, ale przede wszystkim diabelnie osamotnionym ojcem, który się stara. Jest kilka zabawnych dialogów (Jankowska "policjantem jest się całe życie"), fajtłapowaty, ale ciepły bohater (facet bez zadęcia, który szuka pozytywnych stron życia i potrafi je ubarwić), sympatyczny syn, który jak to dzieciak, ogląda świat przez różowe okulary), wiecie, nie jest tak tragicznie jak "strasznie mądrzy recenzenci" piszą.

Żałuję, że jeszcze przyjdzie mi poczekać nim napiszę "widziałam rewelacyjną polską komedię! naprawdę zabawne, idźcie koniecznie!". Zwiastun filmu obejrzało 1,5 mln widzów  na Yt w ciągu miesiąca, chyba chce się nam dobrych komedii? To rozrywka, z pewnością nie najwyższych lotów, ale w bury lutowy wieczór dobrze jest się uśmiechnąć i zatęsknić do lata - najlepiej wybrać się  w środku tygodnia, gdy bilety są sporo tańsze.


7 komentarzy:

  1. To Wojciech MECWALDOWSKI nie Mencwaldowski :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciła mnie Twoja recenzja do "Lotu", jak widać słusznie oceniłam czego się spodziewać:) jak ten film może nie być sukcesem? Ma koszmarnie amerykański finisz i Denzela Washingtona w służbowej czapie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariszka, mnie "Denzel "w czapie" zniechęcił i wcale sie nie wybierałam, ot myślę "sztampa" (tak jak nie chciałam iść na Argo z Benem Affleckiem), ale jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, to dobry, bardzo dobry film (minus ostatnie 7 minut of course :)) i kilka drętwiejszych dialogów. Zobacz i daj znać co myślisz :)

      Usuń
    2. Dam, dam, jak już się wybiorę. Choć przyznam, że komentarz napisałam z przymrużeniem oka, tym bardziej muszę sprawdzić czy Ci wierzyć, że tej sztampy tu nie ma:) zwłaszcza, że Operacja Argo i mnie pozytywnie zaskoczyła (bo taka, jak rozumiem, tu analogia?)

      Usuń
    3. Było -naście sytuacji w filmie, które mnie niemożebnie mierziły (vide "sztampa"), wyszłam z kina z mieszanymi uczuciami, bo cholera Denzel błyszczał, Goodman cudowny, Cheadle mniammm, scenariusz ma "to coś", tylko po cholerę te kilka cieńczych fragmentów no i te cholerne ostatnie 7 minut ;) W każdym razie miłego seansu, wierzę, że Ci się spodoba :) Aha, wczoraj moja znajoma mnie rozbroiła tekstem, ze na "Lot" chce iść, bo uwielbia filmy o tym jak samoloty spadają :)))
      A swoją drogą nie pamiętam Cheadle z poprzednich filmów, w których grał, zapadł mi w głowę dopiero przy 'House of Lies'.
      A Argo? pierwszy raz cieszyłam się, że najpierw obejrzałam film a potem (z zapartym tchem) przeczytałam książkę.

      Usuń
  3. Mam ogromną ochotę na LOT

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...