Carbonada jak chez lez Ch'ti

Jeśli kiedyś w końcu odwiedzę region, w którym mówią językiem Ch'ti, z pewnością zjem carbonadę. Miewacie potrawy, których okrutnie Wam się chce (najlepiej w oryginale) od kiedy wyczytaliście o nich w książce lub zobaczyliście w filmie? Jestem niezwykle podatna na takie właśnie zachciewajki. A na carbonadę  "zachorowałam" pięć lat temu, gdy obejrzałam jedną z najlepszych współczesnych francuskich komedii. Pisze i piszę tego posta i chichram się okrutnie... na samo wspomnienie i po wyszperaniu zwiastuna :)


Mam takie filmy, do których wracam po wielokroć. To nieważne, że już zeszły z afiszy, że wciąż nowe, świeże, śmieszniejsze i bardziej na topie jest grane. W domowej filmotece jest komedia, którą oglądałam już -naście razy. Jest wyśmienitym lekarstwem na chandrę, jesienno-wiosenną pluchę i doskonałym pomysłem na radosny wieczór z przyjaciółmi. Widzieliście już "Jeszcze dalej niż Północ" Dany'ego Boona? Żałuję, że nie dało się lepiej przetłumaczyć oryginalnego tytułu "Bienvenue chez lez Ch'tis". To wibrująca doskonałym, radosnym humorem historia francuskiego urzędnika pocztowego, który za nadzwyczaj przemyślną próbę kanciarstwa (spowodowaną chęcią sprostania oczekiwaniom ukochanej żony) zostaje zesłany do placówki pocztowej położonej na najdalszej północy Francji. Wydawać by się mogło, że to koszmar zimna połączonego zacofaniem, a jednak wbrew oczekiwaniom żony oraz przyjaciół z centralnej i południowej Francji udaje mu się zakochać  w tym niezwykłym regionie na granicy z Belgią. Obejrzyjcie trailer, ja płaczę ze śmiechu od pierwszych słów :)) Film jest niewyobrażalnie zabawny, a już szczególnie, gdy chociaż odrobinę znacie język francuski. Ch'ti to bowiem język, którym posługują się mieszkańcy tego regionu, lapsusy językowe i sytuacyjne są przekomiczne :)


W jednej ze scen autochtoni zabierają "zesłańca" do lokalnej restauracji i uczą go smaków kuchni regionalnej (tej z pogranicza Belgii i Francji) oraz dają lekcję języka Chti. Carbonada jest tego wieczoru potrawą obowiązkową. Carbonade, hhę?

Blog No3 - Belgia od kuchni
Jak u Was ze znajomością kuchni belgijskiej? Ja w podróż po smakach tego regionu Europy od kilku lat wyruszam z Agą vel Miss Coco i jej blogiem.  To kolejny z moich ulubionych blogów, które czytam dla czystej radości i z przyjemnością z nich gotuję. Lubię gust muzyczny Agi, pasję do odrywania sekretów receptur z filmów, szwendanie się po targach warzywnych i wszystkie twarze gofrów, które prezentuje na blogu. Jeśli jeszcze nie znaliście, koniecznie się zaczytajcie w "Belgii od kuchni", w poszukiwaniu smaków i klimatów belgijskich. 



Carbonada - gulasz belgijski

Carbonada to rodzaj gulaszu wołowego duszonego nie w winie, jak klasyczne francuskie boeuf bourguignon  lecz w ciemnym piwie, z wyraźną nutą słodko-kwaśną, dzięki dodatkowi brązowego cukru i octu winnego. Oprócz cebuli, danie praktycznie nie zawiera warzyw, jednak odpowiednie doprawienie i zagęszczenie sosu daje efekt wyśmienity. W moim domu gulasz wołowy, czy wieprzowy zagęszczaliśmy kromką razowego chleba. W carbonadzie zachwyciła mnie opcja użycia do tego celu... piernika. Danie pełne jest cudownych, korzennych nut, aromatu liścia laurowego i delikatnej goryczki od piwa i musztardy.

1 kg łopatki wołowej
50g masła
150g wędzonego, nieparzonego boczku
kilkanaście szalotek
1 łyżka oleju z pestek winogron
1 łyżka brązowego cukru
3 łyżki octu winnego
3 świeże liście laurowe
ok 700-1000ml belgijskiego ciemnego piwa (np. Leffe Abbey)
3-4 kromki czerstwego piernika
2 łyżki musztardy (użyłam ziarnistej)
sól i pieprz do smaku

Mięso pokrój w grube plastry, osusz papierowym ręcznikiem, lekko posól i rumień na niewielkiej ilości masła, na silnie rozgrzanej patelni. Smaż mięso partiami, aż ładnie zbrązowieje i przełóż do naczynia do zapiekania lub garnka z grubym dnem. Na patelni podsmaż na chrupko boczek pokrojony w dość drobną kostkę. Przełóż do mięsa. Pozostałe masło włóż na patelnię, dodaj olej wrzuć obrane szalotki i lekko je zrumień na średnim ogniu, pod koniec posyp je cukrem, wlej ocet i dodaj liście laurowe. Wlej do patelni ok pół szklanki piwa, zamieszaj i całość przełóż do garnka z mięsem, wlej 500ml piwa, przykryj przykrywką i wstaw do pieca rozgrzanego do 160°C. Piecz ok 3 godzin, co jakiś czas sprawdzaj poziom płynu i ewentualnie uzupełniaj piwem. Mięso powinno być bardzo delikatne i rozpaść się na mniejsze kawałki.
W połowie czasu pieczenia posmaruj kromki piernika musztardą i włóż do garnka tak, by były zanurzone w sosie. Pod koniec zamieszaj całość i dopraw potrawę solą i świeżo mielonym pieprzem. W Belgii sugerują podanie carbonady z frytkami lub ziemniakami pure, my bardzo lubimy ją z idealnie sypką kaszą gryczaną i kuflem ciemnego piwa. Pycha!

7 komentarzy:

  1. Jestem kinomaniaczką i nie mam pojęcia jakim cudem przegapiłam ten film, bo wygląda na taki dokładnie w moim guście. Wielkie dzięki za trailer, narobiłam sobie smaka (i na film i na danie :) ) i na pewno obejrzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda to niezwykle smacznie! Już gdzieś widziałam urywki tego filmu, ale po Twojej recenzji obejrzę na pewno :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez 6 lat mieszkalam w tym regione Francji i doskonale pamietam jak film wchodzil do kin. Mialam wrazenie, ze zapanowala wtedy moda na wszystko co ch'ti.

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmu nie widziałam, carbonady nie jadłam. Spore zaległości... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten film! Już miałam sobie odgryźć nogę razem z gipsem... No, co tu dużo mówić, uratował mi życie :-) Carbonadę też lubię. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, wczoraj obejrzałam ten film. Kupiłam go już jakiś czas temu po Twojej recenzji, jednak czekałam na wyjątkowy dzień, by go sobie zaaplikować.
    Płakaliśmy z moim ukochanym. Dosłownie łzy nam płynęły ze śmiechu po policzkach. Brzuchy trzęsły się niemożliwie, a my rechotaliśmy jak żaby. Dawno się tak nie uśmiałam.
    Film wspaniały, cudowny, rewelacyjny. Od wczoraj jeden z moich ulubionych :-)
    Kasiu, dziękuję :-)
    A carbonadę ugotuję na pewno:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - bardzo się cieszę :)) my dziś z kolei oglądaliśmy "127 godzin" z Jamesem Franco - całkiem, zupełnie inne emocje, ale także polecam bardzo: http://www.chillibite.pl/2011/03/pomaranczowa-trufla-z-cointreau-obednie.html

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...