Pudding pain au chocolat

Jak tak u Was ze śniadaniami? pozwalacie sobie czasem na obłędną rozkosz - grzeszną, słodką przyjemność  i "weekend treatment"? Te bardziej czasochłonne śniadania dzieją się u nas zazwyczaj w weekendy. To nie jest tak, że jeśli przygotowanie potrawy jest czasochłonne, to musi być skomplikowane, trudne, niemożliwe itepe. Bywa, że ów "czas", to głównie oczekiwanie, aż samo się upiecze w piecu. Ta dzisiejsza prosta pyszność, jest uchhh..... cudowna. Czy możecie na chwile zamknąć oczy? wyobraźcie sobie gorące... niee!! halo! pomyłka!!! proszę oczy otworzyć i czytać dalej! (a dopiero potem oddać się marzeniom). Jesteście tu znów? No dobrze, zatem wyobraźcie sobie gorące naczynie, prosto z pieca. Trzymacie je w dłoniach przez kuchenną rękawicę, w nozdrza wdziera się ciepły, otulający aromat wanilii, czekolady, masła. Jeszcze chwilkę, jeszcze chwileczkę trzeba je potrzymać oddając się we władanie zmysłów węchu i dotyku... Naczynie wypełnione jest pulchną warstwą francuskiego ciasta z kawałkami deserowej czekolady, mnóstwem kremowej, jajeczno-śmietanowej masy, która wniknęła we wszystkie pory ciasta. Spójrzcie - puszysty pudding nieco opada, tak na kilka milimetrów, już za chwilę nie będzie tak piekielnie gorący. Weźcie dwie łyżki i zabierzecie gorące naczynie do łóżka, gdzie leniwie przeciąga się "wasze kochanie". Hmmm... pachnie już cała sypialnia. Po chwili przebijecie rumiany wierzch i zagłębicie się w miękkie, delikatne, puszyste wnętrze. Wilgotne, waniliowe, czekoladowe - pierwszy kęs wywoła błogi uśmiech na twarzach, a nim pochłoniecie wszystko słychać będzie pomrukiwania i pomlaskiwania. Pudding  pain au chocolat - grzeszcie!



No nooo takie śniadanie to wymaga oprawy muzycznej, odpowiedniej... prawda? i żeby nie skończyła się muzyka, gdy ucichnie stukanie łyżek o dno... Czy znacie stareńki cudny utwór Marie Laforet "Viens, viens"? och na pewno, ale udało mi się wyszperać taką perełkę, cudo normalnie, która może Wam umknęła. Otóż we wczesnych latach 80tych Daniel Olbrychski, u szczytu swej kariery "amanta" ten utwór  rewelacyjnie zaśpiewał w duecie właśnie z Marie Laforet. Ostatnio miałam okazję obejrzeć go w spektaklu "W drodze do Madison" i było to dość przykre widzieć wiekowego Olbrychskiego w mocno "romantycznej" roli... to już wolę "tyłek Fassbendera" skądinąd zupełnie nie "romantyczny" ;P   ale tu Olbrychski ... no sami oceńcie, dla mnie bomba!



Czytujecie książki Nigelli Lawson, gotujecie z nich? czy może znacie ją tylko z programów kulinarnych? Pamiętam pierwszą jej książkę, która ukazała się w Polsce w 2006 roku - "Nigella gryzie", dostałam ją od znajomej, dzięki której seria o Nigelli zaczęła się ukazywać u nas. Potem było "Forever summer" ('Lato w kuchni przez okrągły rok') - w której wyszperałam genialną sałatkę z arbuza z fetą, mięta i oliwkami. Obie wymienione pozycje były najnowszymi publikacjami Nigelli i wyszły u nas mniej więcej w tym samym czasie, gdy emitowane były programy kulinarne o tych samych tytułach. 

Dopiero z czasem zaczęły się ukazywać książki, które Nigella napisała znacznie wcześniej. Jej druga książka (odniosła wielki sukces i od jej tytułu, zaczęto nazywać Nigellę "domowa boginią") ukazała się w Wielkiej Brytanii w 2000 roku, do nas dotarła jednak dopiero po 11 latach - pod koniec 2011 roku. Dziś już coraz rzadziej sięgam do przepisów Nigelli, wiele potraw jest dla mnie zbyt tłustych i ciężkich, ale ciasta, ciasta i desery wciąż bardzo lubię. Pamiętacie ciasto klementynkowe, o którym piszę tuż przed Gwiazdką? też jest od Nigelli. Podobnie jak czekoladowa pavlova, no i roladki z grillowanego bakłażana z fetą również nie mają sobie równych. Ech, chyba ma coś w sobie na Nigella jednak :)
Mam wprawdzie oryginalną "How to be a Domestic Goddess", ale niedawno dostałam polskie wydanie "Jak być domowa boginią" i znów mnie ciut wciągnęło ;) To właśnie z tej książki pochodzi przepis na pain au chocolat, którym dziś kuszę :)


To małe, słodkie i rozkoszne danko można traktować jak cudowny deser, ale czyż podane na śniadanie nie będzie po prostu zniewalające? No cóż przekonam się już w najbliższą niedzielę, gdy po sobotnim niegrzecznym adult pidżama party podam w niedzielny poranek właśnie pudding pain au chocolat. 
Ten właśnie pudding był też kilka dni temu kolejnym etapem "symultanicznego pieczenia" na Fb-kowym profilu ChilliBite. Było zabawnie, bardzo dziękuję tym, którzy wzięli udział :)

Pudding pain au chocolat

Przygotuj naczynie do zapiekania – owalną porcelanową foremkę lub miskę szklaną – najlepsze będzie takie, by móc z niego dwiema łyżkami wyjadać pudding. Kup dzień wcześniej 3 szt pain au chocolat i pozwól im sczerstwieć - to będzie porcja na 2 osoby.

3 czerstwe bułeczki z czekoladą - pain au chocolat
250ml mleka
250 śmietany kremówki (używam Mlekowita 30%)
40g cukru
1 jajko i 2 żółtka
½ łyżeczki naturalnego ekstraktu wanilii
u Nigelli 3-4 bułeczki, po 500ml mleka i śmietany, 1 jajko i 4 żółtka

Wysmaruj masłem naczynie do zapiekania, pokrój bułeczki pain au chocolat na kromki ok. 1cm grubości i rozłóż w naczyniu (jeśli naczynie jest wysokie, ułóż je w warstwy). Wlej do garnka masło ze śmietaną i podgrzej prawie do wrzenia. W tym czasie utrzyj jajko, żółtka i cukier na puszystą masę. Cienką strużka wlej masę jajeczną do gorącego mleka cały czas mieszając. Dodaj wanilię, zamieszaj i zalej sosem kromki pain au chocolat w naczyniu. Odstaw na ok. 5-10 min do nasiąknięcia.
 
Rozgrzej piekarnik do 160°C.
Wstaw naczynie do rozgrzanego piekarnika i zapiekaj ok. 40-45 min, aż pudding lekko stężeje, a na wierzcu utworzy się rozkoszna rumiana warstwa. Wyjmij z pieca, odstaw na 5 minut i podawaj jeszcze gorące z łyżkami do jedzenia bezpośrednio z naczynia.
Jeśli pudding ma być śniadaniem „do łóżka”, najlepiej przygotować wszystko dzień wcześniej i naczynie z zalanymi bułeczkami wstawić do lodówki. Rano wystarczy wstawić je do nagrzanego pieca. Smacznego :)




Wyd Filo, listopad 2011r.
370 stron, prawa twarda, ok 70zł



14 komentarzy:

  1. Czy bułeczki te są z ciasta francuskiego? czy zwykłego, chlebowego?
    Piękna sprawa ten pudding :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, przepraszam za pytanie. W opisie jest wyraźnie: "naczynie wypełnione jest pulchną warstwą francuskiego ciasta".
    Taka ze mnie gapa :)!
    Pozdrawiam i życzę samych takich wspaniałych śniadań :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już się rozwiązało - udało sie zrobić? pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Bez sniadania nie wyjde z domu - tak juz mam. Zwykle czasu starcza tylko na platki z mlekiem, ale kiedy nigdzie sie nie spiesze, sniadanie jest czesto rozpustne i dekadenckie. Ten pudding jest dokladnie tym, co chetnie bym zjadla w taki leniwy poranek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obłędny pudding;) muszę go również zrobić, bo przeglądając książkę kusi mnie coraz bardziej;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście prezentuje się rozkosznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, danie grzechu warte ! Do wypróbowanie w najblizszym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko, zdjęcie i opis, genialne! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na co dzień moje śniadanko to miska mleka z płatkami czy musli, a weekendy natomiast szalejemy.
    Twój pudding jest wspaniały na początek dnia!

    OdpowiedzUsuń
  9. o Jezzzzu ... zapachniało mi tym Twoim śniadaniem. Znakomicie wygląda i opisałaś to bardzo zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fro - rób! proste jak drut i u Ciebie zapachnie :)

      Usuń
  10. Ale i ja bym pokusiła się na takie śniadanko-ale skąd wziąć takie bułeczki z czekoladą ;( ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze są w każdej dobrej piekarni z francuskim pieczywem, ale także nieco tańsze i gorszej jakości w Lidlu, Biedrze, czy Auchan

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...