Irlandzkie trufle i kino na weekend

Podjadacie w kinie? Co wybieracie - popcorn, cola, słodkie przekąski, czy kawa i ciastko? Ostatnio miałam okazję kilka razy zabrać do kina domowe przekąski. Okazały się naprawdę fajnym pomysłem i zdecydowanie lepszą alternatywą niż fujcorn. Tym razem coś dla wielbicieli słodkich przekąsek - trufle, czy też praliny irlandzkie, bardzo bardzo proste i szybkie do zrobienia. Zabierzcie je w torebce do kina albo na karnawałową potańcówkę u znajomych. 


Wciąż postanawiam sobie, by regularniej pisać o kinie i muzyce filmowej, niestety wrażenia zbyt szybko umykają. Słyszeliście o filmie, w którym niezwykłą rolę gra muzyka Archive? To polska produkcja, co do której mam mieszane uczucia (o tym niżej), ale muzyka, och muzyka jest wyśmienitym aktorem w filmie! I choć nie wiem ile filmów bym obejrzała z ich muzyką w przyszłości, i ile płyt kupiła, zawsze zawsze Archive będzie mi się kojarzyć przede wszystkim z "Ciemną Stroną Mocy", audycją w radiowej Trójce, którą w niedzielne noce mocy prowadzi Aleksandra Kaczkowska. Posłuchajcie monumentalnego "Lights"...


Zaniedbałam ostatnio pisanie o fajnych filmach, a tu sporo się nazbierało wartych obejrzenia, zatem krótka lista i kilka słów ode mnie, gdybyście mieli ochotę na podpowiedzi na co wybrać się do kina. A na końcu przepis na irlandzkie trufla, w sam raz do kina. Szczególnie dobrze będą smakować przy okazji jakiejś ciepłej komedii :)
.................................................................................................................................

"Życie Pi" reż. Ang Lee
Film jest dość wierną adaptacją książki Yanna Martela, to historia Pi Patela, chłopca pokonującego Pacyfik w szalupie ratunkowej z Richardem Parkerem, tygrysem bengalskim, z rodzinnego zoo ojca Pi, które wraz z całą rodziną bohatera zatonęło w katastrofie statku przewożącego ich z Indii do Kanady.  Przetrwać na łodzi to przede wszystkim rozważania - zabić, zaprzyjaźnić się, czy ujarzmić tygrysa. Ang Lee mistrzowsko maluje obrazem, a iluzja krystalicznej przejrzystości oceanu, świetlistego tańca meduz, czy bezkresnej głębi jeziora zapierają dech w piersi. Nigdy nie widziałam tak pięknego, tak kojącego i zachwycającego obrazu. Opowieść Pi to także spotkanie z Bogiem we wszelkich jego postaciach, Ang Lee oczyma Pi ukazuje Boga w nieskończonej doskonałości świata, porywającym sztormie i oczach tygrysa. Historia jest niesamowita, a dzieci jeszcze przez kilka dni dopytywały mnie o szczegóły i wspominały fragmenty filmu.


Muzyka w filmie jest zachwycająca! Koniecznie zobaczcie film w wersji 3D, dopiero przy tej produkcji trójwymiarowy obraz nabiera prawdziwej głębi i zachwyca możliwościami. Jeśli wybierzecie się z dziećmi poniżej 11 roku życia, warto zastanowić się nad wersją z dubbingiem. Bardzo polecam!

.................................................................................................................................

"SĘP"  reż E. Korin
Niezbyt często wybieram się do kina na polskie filmy klasy B. Wciąż nie mam zaufania do polskich komedii, czy romkomów. "Sęp" określany jest mianem trillera na światowym  poziomie z plejadą polskich gwiazd - Żebrowski, Przybylska, Baka, Grabowski, Małaszyński, Olbrychski, Fronczewski i wielu wielu innych. Opowiada niezwykle zagmatwaną historię kryminalnego śledztwa prowadzonego przez błyskotliwego policjanta z naukowym zacięciem i całkiem nieźle trzyma w napięciu. Bez wątpienia "dłużyzny" nie obroniłyby się, gdyby nie rewelacyjna ścieżka dźwiękowa z muzyką Archive - w wielu scenach to muzyka przejmuje rolę narratora i rządzi emocjami widza, podnosi adrenalinę. Kilka postaci bardziej zapada w pamięć - rewelacyjna kreacja Andrzeja Grabowskiego, świetni Fronczewski, Piotr Gasowski, Mirosław Baka i nieźle pokręcony Małaszyński i fajna rola Anny Przybylskiej. Michał Żebrowski chyba nigdy jeszcze nie wspiął się aż na takie "wyżyny" ideału męskiego, do zamulenia ;) Ponownie rozczarował mnie Olbrychski, w niewielkich, ale ciekawych rolach zagrały Dereszowska i Fraszyńska.
"Sęp" do dość przyzwoite polskie kino w swojej klasie, jednak niewybaczalne jest dla mnie dość płaskie i schematyczne przedstawianie bohaterów (jak świt to świr, jak pozytywny bohater to do bólu prawy), sporo dętych monologów i karygodne przesunięcie wątku on-ona na końcówkę filmu. No wiecie, w komediach romantycznych, gdy "oni w końcu są razem" jest naturalne, tu jednak ten wątek jest zupełnie zaniedbany, a szkoda.

Zmęczyło mnie moralizatorstwo filmu i "dopowiedzenie" historii. Gdzie tu ukłon w kierunku inteligencji widza, czy chociażby pozostawienie niedomkniętych furtek? W sumie jednak film się broni, chociaż zawsze mam większe oczekiwania co do polskiego rozrywkowego kina. Liczę, że kolejne filmy polskie tego gatunku będą już tylko lepsze.
Słowo jeszcze o promocji - Korin i Żebrowski są twórcami Teatru 6piętro i "Sęp" od wielu tygodni jest intensywnie promowany na Fb profilu Teatru. Bardzo mnie to razi. Czy Janda promuje swoje filmy na profilu Teatru Polonia, a Karolak w Teatrze IMKA? litości, niechże X muza sama się broni, bez pomocy Melpomene!

.................................................................................................................................  
"Niemożliwe" reż. J. A. Bayona (w kinach od 25 stycznia)
Jeśli lubicie chodzić do kina na historie, w których "wszystko wiadomo", oto jeden z takich filmów - opowieść dramatu jednej rodziny, którą dotknęło tsunami w 2004 roku. Już plakaty i zwiastuny podpowiadają o czym będzie i jak się skończy. To jednak oglądać? O tak! Film Bayona zachwyca precyzją realizacji. W tak dosłowny i obrazowy sposób pokazuje mechanizm tsunami, jak przebiegała tragedia, co działo się w niej ludźmi i czy wciąż pozostawali sobą. Niby od początku wiesz co będzie dalej, ale obraz, muzyka i dramat, który rozgrywa się na wielkim ekranie wgniatają w fotel i zaciskają gulę w gardle. To porywające kino, mimo kilku dość banalnych, melodramatycznych dialogów, czy scen. Film zachwyca zarówno efektami komputerowymi,  rewelacyjnymi zdjęciami, charakteryzacją, ale też kreacjami aktorskimi Naomi Watts i Toma Hollanda, epizodyczną rolę gra w filmie również Geraldine Chaplin.

Osobny rozdział to muzyka Fernando Velasqueza, która rozsadza od środka. Intensywna, niepokojąca, potężna muzyka filmowa, która w swoim majestacie kojarzyć się może z kompozycjami filmowymi Johna Barry ("Pożegnanie z Afryką", "Tańczący z Wilkami", "Chaplin", "Enigma"). Perełką ścieżki dźwiękowej filmu jest przebój U2 "One" w niezwykłym wykonaniu Damiena Rice.
.................................................................................................................................
  
"Mistrz" reż. P.T. Anderson 
Czasem zdarza mi się pójść na film omyłkowo, czy też całkiem niespodziewanie. Tak bywa, gdy poknocę godziny i dni seansu. Na "Mistrza" trafiłam zupełnie bez uprzedzenia, bez cienia podejrzenia co to za film. A jest to historia początków sekty scjentologicznej i jej charyzmatycznego przywódcy, do której należy wiele gwiazd w USA. Niezwykle wymagająca, trudna relacja łącząca przywódcę sekty z Freddiem, głównym bohaterem ociera się o psychozę. Cała idea funkcjonowania sekty jest tak pokręcona, że przez cały film narastała we mnie niechęć i obrzydzenie. Czy to jednak kwestia mojego nieprzygotowania do obejrzenia filmu, czy jednak może brawurowe kreacje Joaquina Phoenixa, Philipa Seymoura Hoffmana i Amy Adams? Wyszłam z kina wstrząśnięta, porażona ogromem manipulacji i jak najszybciej chciałam otrząsnąć się z tej historii. Mocne kino, uch pokręcone i psychotyczna muzyka Jonnego Greenwooda, brrr  - idźcie na film przeczytawszy wcześniej opis filmu.

.................................................................................................................................

"Miłość" reż. Michael Haneke
Absolutnie poruszający dramat o odchodzeniu, o niezwykłej, bolesnej, trudnej bliskości ludzi, którzy przeżyli ze sobą całe życie. Tu miłość ma niezwykłe oblicza, ale przyznam, że film wstrząsnął mną do głębi. Nie aż tak, nie aż tyle i nie tak po prostu się spodziewałam. Ten film nikogo nie pozostawia obojętnym. Zachwycająca urodą za młodu, Emanuelle Riva na naszych oczach kreuje dramat odchodzenia, zanim jeszcze ucichnie serce i zgasną oczy. Poruszająca kreacja, niezwykłe napięcie w jakie nas wprowadza swoją rolą, a gdy dodać do tego, iż w wielu scenach leży w łóżku i może poruszać jedynie połową twarzy, to efekt, jaki osiąga jest porażający. Zerknijcie na stare fotosy Emanuelle Riva, w latach 50-tych XX w. była równie piękna jak Danuta Szaflarska i po 50 latach gry aktorskiej wciąż porusza.

"Miłość" Hanekego to nie tanie kino obliczone na kilka łez ocieranych ukradkiem. Bohaterowie są emerytowanymi nauczycielami muzyki i to muzyka, jej wspomnienie przepełnia dźwiękami każdą chwilę reszty ich życia. Wyszłam z kina z emocjami wtłoczonymi głęboko, na wdechu, niezdolna do opowiedzenia filmu komukolwiek tuż po jego obejrzeniu. Sztuka wielkiego kina to emocje, z którymi nie umiemy sobie poradzić. Jeśli jeszcze nie widzieliście "Miłości", polujcie na ostatnie seanse w kinach studyjnych lub poczekajcie na dvd, Oscara ma murowanego.

.................................................................................................................................


Nastrojeni na film, pyszne, doskonałe, wyśmienite kino? To zróbcie cudną przekąskę do zabrania na seans, tym razem na słodko, za tydzień będzie wytrawna. Trufle to także słodkie maleństwa doskonałe do zabrania na karnawałowe przyjęcie. Te na zdjęciach wyżej robił samodzielnie mój nastolatek. Kto wie, jak tak dalej pójdzie (widzieliście chilli brownie?), może będę tylko pisać bloga i pstrykać foty, a gotować będzie za mnie ktoś inny :)

Trufle są bardzo proste do zrobienia, a już szczególnie jeśli masz tarkę obrotową (końcówkę do miksera) lub malakser. Wszystkie twarde składniki ściera się na tarce, miesza, chłodzi i formule kuleczki, prawda, ze proste? Trufle są intensywnie czekoladowe, z wyraźnie wyczuwalną nutą alkoholu, jednak nie gładkie i jedwabiste w strukturze jak klasyczne trufle robione z ganache czekoladowym. Na języku wyraźnie  czuć drobinki migdałów i okruchy biszkoptów. Jeśli użyjesz gorzkiej czekolady, będą jeszcze mocniejsze w smaku. Najbardziej lubię je obtoczone w gorzkim kakao najlepszej jakości, ale dzieciom bardziej smakują w skorupce z cukru pudru.

150g masła w temperaturze pokojowej
150g biszkoptów
200g deserowej lub gorzkiej czekolady
1 łyżka kakao
50g whisky
50g blanszowanych migdałów
do obtoczenia - gorzkie kakao i/lub cukier puder

Na drobnej tarce obrotowej lub w malakserze zetrzyj czekoladę, biszkopty i migdały, dodaj masło, whisky i 1 łyżkę kakao i wyrób na spójną masę. Odstaw do lodówki na min 30min, by masa stężała. Formuj kuleczki wielkości małego orzecha włoskiego i obtaczaj w gorzkim kakao lub pudrze.
Miłego seansu i dobrej karnawałowej zabawy :)

4 komentarze:

  1. Mam ochotę obejrzeć "Niemożliwe", widziałam zwiastun przed "Hobbitem".
    Na pewno to kino, w którym wszystko wiadomo,ale skoro warto obejrzeć mimo tego to fajnie.

    Pyszne te trufelki, mniam, zabieram dwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne i pyszne te trufle, notuję przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobię w styczniu ... w grudniu stanowczo przesadziłam z kaloriami :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...