Hedonizm kulinarny i waga w dół

Słońce, ciepło, lekkie sukienki, poranna rosa, bose stopy, krótkie spódnice, rześki wiaterek, spacer, może szybszy marsz... Wiosna. Dobrze, że już po świętach. Mazurki zjedzone, okruchy z wielkanocnych bab wyzbierane z patery. Zostało kilka kolorowych jajek do zupy szczawiowej, pęto pieczonej kiełbasy i ostatni kieliszek ajerkoniaku. Przez ostatnie kilka dni miałam czas nadrobić lektury, posłuchać ulubionych płyt, poszwendać się po lesie i odkurzyć kijki do nordic walking. Wiosna znów daje energię, a dłuższe dni czas na pomyślenie. Are you feeling good? Co powiecie na małe porządki w jadłospisie i na półce z książkami kulinarnymi?


Lubicie Jamiego Culluma? Chłopak, którego muzycznie poznałam 7 lat temu płytą "Twentysomenting" dziś jest już po 30stce, ułożył sobie życie rodzinne (o tym niżej) i w 2012 ma ukazać się jego kolejna, piąta studyjna płyta. Posłuchajcie "Feeling Good", standardu z lat 60tych oryginalnie śpiewanego przez Cy Granta, a później rozsławionego przede wszystkim przez Ninę Simon. Tu w wersji koncertowej Jamie Cullum z Alison Moyet.



Połknęłam w czasie tej świątecznej przerwy cztery książki. Trzy z nich traktują o kuchni, o jedzeniu o dobrym samopoczuciu i hedonizmie w... kuchni.  Czy byliście kiedyś na diecie? diecie, do której zobowiązujecie się sami przed sobą dla uzyskania lepszej sylwetki, zrzucenia kilku zbędnych kilogramów, poczucie się lepiej we własnej skórze. Kolejne obżarstwo świąteczne, nadchodząca wiosna, bikini na lato, czy ważna uroczystość, na którą trzeba się wbić w elegancką suknię często stanowią motywację by wzmóc wysiłki i zadbać o siebie. Odmawiacie sobie chleba, ukochanych lodów, deserów, gotujecie na parze znienawidzone brokuły, albo jadacie wyłącznie białe mięso? A może przyklejacie kolejne karteczki z nazwami diet, które przed Wami - kopenhaska, Dukana, South Beach... no nie wiem co tam jeszcze modne jest. Po kilku miesiącach, jeśli słaba motywacja nie kazała się poddać już na początku, waga/sylwetka zbliżają się do oczekiwań i "wreszcie" możecie pozwolić sobie na porcję czekoladowych lodów, czy rozpustę we włoskiej restauracji. A potem kolejny grzech, albo powrót do starych nawyków żywieniowych zaprzepaszczają długie tygodnie wyrzeczeń. Waga znów ciąży, nowa sukienka robi się przyciasna, a w głowie brzmi jak echo "efekt jo-jo, efekt jo-jo". Polecam Wam sięgnięcie po książki, które do diet i odżywiania podchodzą w sposób, który może do Was trafić. Czy można chudnąć bez wyrzeczeń, rozkoszując się jedzeniem, pichcąc co chwila coś pysznego?

_________________________________________________________
Rewolucja na talerzu to książka autorek "odchudzonego" programu kulinarnego o tym samym tytule, który od kilku lat emituje TVN Style. Kiedyś widziałam jeden odcinek o kotletach schabowych, które zamiast w bułce tartej panierowane były w orzechach. Produkcja telewizyjna nie wzbudziła wówczas mojego zachwytu, a i telewizji od niemal trzech lat prawie nie oglądam, ale idea wydała się ciekawa - jak "odchudzić" znane i lubiane smaki, by nie były aż tak kaloryczne, ale za to lepiej przyswajalne i bogatsze w składniki odżywcze. Brzmi nudnie? oj jak diabli... 


Książka, którą w marcu wydało Wydawnictwo Literackie nie zachwyca specjalnie formą, nie ma zbyt wielu i porażająco pięknych zdjęć, ale ...no właśnie. Autorki mówią to, co hedoniści kulinarni chcieliby usłyszeć - "jedzcie i cieszcie się jedzeniem!". Czasem naprawdę wystarczy trochę wiedzieć o jedzeniu, pochylić się nad właściwościami moreli (pomagają zwalczać trądzik), grzybów (są wspaniałym źródłem białka), czy niezbędnymi we właściwej diecie tłuszczami (niezastąpiony nośnik smaku), a wystarczy wpoić kilka ważnych zasad dotyczących tego, które z nich są dla nas zbawienne, a które wręcz przeciwnie. 
W książce są przepisy na kotlety, krokiety, zupę pomidorową i placki, ale także na pizzę, sernik i ciasto czekoladowe. Autorki nie namawiają nas na rezygnowanie z jedzenia, ale na jego świadome spożywanie i radość z samodzielnego przygotowywania. 
Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby dodanie do książki płyty z kolejnymi odcinkami serii. Autorki namawiają do smażenia bez tłuszczu, do pieczenia, gotowania na parze. I jeśli tylko nie dałeś się omamić temu, że słowa "dieta" i  "niskokalorycznie" muszą oznaczać "niesmaczne", warto sięgnąć po tę pozycję. Ugotujesz z nią gulasz z królika i krokiety z halibutem, a nawet zrobisz chipsy - warzywne. 
Olga Kwiecińska-Kaplińska, Agata Ziemnicka
Wydawnictwo Literackie, marzec 2012, 170 stron 

_________________________________________________________
Jedz pysznie, chudnij cudnie to książka, której autorkę być może niektórzy z Was znają znów... z telewizji. Jakieś dwa lata temu mój bliski znajomy dołączył do grona "dukanowców", czyli fanów diety białkowej, która swego czasu była wielkim hitem. Koleżanka, która wpadła w spore kłopoty zdrowotne po tej diecie bardzo mu ją odraczała i podesłała mu link do programu śniadaniowego, w którym wypowiadała się młoda i śliczna pani dietetyczka, pod której opiekę w końcu sama trafiła. 

Otóż owa dietetyczka, po wyemitowaniu w DDTVN programu polecającego dietę białkową, napisała do redakcji ponad trzy stronicowy list, w którym pisała: "Jestem dietetykiem i na co dzień ratuję osoby, po różnych modnych i monotematycznych dietach - ratujemy metabolizm, stan zdrowia. Powrót do dobrej formy trwa długo (...). Kiedy pytam dlaczego stosowali te diety mówią: bo przecież wszędzie mówili że ta dieta jest zdrowa!!". Niedługo później została zaproszona do studia, by wystąpić w konfrontacji z promotorem diety Dukana. Posłuchajcie co wówczas mówiła w studio - w ostatniej chwili okazało się, iż interlokutor zrezygnował z konfrontacji  (klik na zdjęciu, film otworzy się w nowym oknie).

Magdalena Makarowska, dietetyczka, mgr biotechnologii roślin i drobnoustrojów Uniwersytetu Łódzkiego, dietetyk i pedagog w 2011 roku wydała własną książkę o ... diecie dla hedonistów - "Jedź pysznie, chudnij cudnie". Już sam tytuł brzmi zachęcająco, a gdyby okazał się prawdą? Posłuchajcie co o książce opowiada autorka (bardzo długie, ale ciekawe) w Autografie na bankier.pl

 

Kilka lat temu ja również miałam w swoim życiu przygodę z dietą. Wertowałam poradniki, szperałam w sieci, co nowa dieta to piękniej nazwana. Co nowsza tym więcej fanów, ale i  przeciwników. Koniec końców postanowiłam nie eksperymentować sama i oddałam się w ręce dietetyczki. Program u niej trwał ok 4 miesięcy, zakończył się sporym sukcesem. Jest jednak jedna rzecz, która w sesjach z dietetyczką bardzo mi przeszkadzała - pani była śliczną, szczupłą młoda osobą, która naprawdę mądrze mówiła o zdrowym trybie odżywiania, ale... nie lubiła jeść, ani gotować. To było smutne i bardzo mnie demotywowało. 
Magda Makarowska, określa siebie jako "dietetyczka hedonistka". W swojej książce namawia do pysznego, świadomego jedzenia. Do niczego nas nie zmusza, pokazuje nowe kierunki w odżywianiu, nie każe rezygnować z lodów, czy ulubionego tiramisu. Nie nakazuje stosować "diety" (fujj jakie brzydkie słowo), ale pokazuje nowy styl odżywiania. Namawia do jedzenia najlepszych jakościowo produktów i do idei Slow Food.
Koniecznie sięgnijcie po jej książkę. Ta pozycja również nie zachwyca mnóstwem apetycznych zdjęć, ale jest mądra i czuć w niej autentyczną pasję autorki w przekazywaniu swoich podpowiedzi i rad żywieniowych dla "hedonistów kulinarnych". Na ostatnim Paryskim festiwalu książek kulinarnych, o którym pisała Lo na swoim blogu Pistachio książka Magdy Makarowskiej reprezentowała Polskę. W listopadzie 2011 roku ukazała się zaś kolejna jej pozycja, z większą ilością przepisów.

Magdalena Makarowska
wyd Feeria, czerwiec 2011, stron

Magdalena Makarowska
wyd Feeria, listopad 2011


_________________________________________________________
Apetyczna Panna Dahl to zaś pozycja zupełnie odmienna od obu wyżej opisanych - pełna pięknych fotografii, wielu inspirujących przepisów. Książka wydana w twardej oprawie tak pięknie, jak wiele profesjonalnych książek kulinarnych gwiazd. Kim jest jej autorka, Panna Dahl? A może kojarzycie to zdjęcie?
fot. voque.com

Sophie Dahl zaczynała jako obfita, apetyczna modelka "plus size" m. in w tej pięknej reklamie, w której wystąpiła przed obiektywem Stevena Meisela, zupełnie nago, okryta jedynie zapachem Opium. Food writerka, pisarka, prowadzi własny program kulinarny. 
W książce opowiada historię swojego życia, tego jak została modelką, jak od dzieciństwa uwielbiała jeść, objadać się i smakować. Mówi o kobietach cierpiących głodówki i o tym jak sama doszła do mniejszych, apetycznych rozmiarów. Dziś jest spełnioną kobietą, szczęśliwa matką i żoną... Jamiego Culluma. 
To nie jest książka o odchudzaniu, to książka pełna wspaniałych smaków... it's about Feeling Good. Jeśli przepisy z niej połączysz ze wskazówkami Magdy Makarowskiej,  będziesz jeść naprawdę pysznie, a nawet chudnąc cudnie :)
Sophie Dahl
wyd. Filo, październik 2011




_________________________________________________________
 A co powiecie na wiosenne treningi nordic walking?

Jeśli wiosną macie ochotę również się poruszać, a na dodatek przez zupełny przypadek mieszkacie niedaleko Kampinosu, czy Łomianek, może chcielibyście dołączyć do treningów i szkoleń nordic walking, które całkiem bezpłatnie, przy wsparciu Urzędu Gminu Łomianki organizuje Fundacja KiM? Nordic walking  rozgrzewa, pobudza wszystkie mięśnie i jest wspaniałym sposobem na dotlenienie się na wiosnę. 
Najbliższe spotkania 14 i 15 kwietnia o 11:00 - zapiszcie się na stronie Fundacji KiM i przybywajcie!

20 komentarzy:

  1. rewolucja na talerzu-brzmi kuszaco:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny przegląd :) Zastanawiam się ciągle nad książką Rewolucje na talerzu. Widziałam ze dwa odcinki tego programu, tylko tyle, bo irytowały mnie prowadzące, ale muszę przyznać, że przepisy były ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pisałam że taka to trochę słabiutka produkcja była, ale książka na szczęście jakoś lepiej przemawia :)

      Usuń
  3. Oj tak "Rewolucja na talerzu" - fajnei ,że jest ksiażka - koniecznie kupię, no i Apetyczna panna Dahl - juz od dawna planuję zakup :-)świetny pomysł - wiosna za oknem - najwyższy czas na wiosnę na talarzach po świątecznym obżarstwie :-) pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, dobrze, że udało mi się 'wiosennie natchnąć" :)

      Usuń
  4. Z wszystkich propozycji jedynie mogę się wypowiedzieć na temat dań z programu " Rewolujca na talerzu ". Robiłam kilka i są naprawdę bardzo smaczne.Zamierzam kupić tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie wszystko co do tej pory robiłam z ich przepisu. Niżej podaje link do zakładki u mnie na blogu z ich przepisami wypróbowanymi przeze mnie i mojego męża :
    http://kuchennefascynacje.blox.pl/tagi_b/211582/Rewolucje-na-talerzu.html

    Najczęściej wracam do risotto rosso, bo jest pyszne i szybko się robi a bardzo smaczne są również pierożki azjatyckie na parze, koniecznie z tym pikantnym sosem. Latem często robię chipsy warzywne. Ale każde z tych dań jest tak naprawdę bardzo smaczne. Tylko niektóre robi się częściej,niektóre rzadziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Apetyczna Panna Dahl urzekła mnie już jakiś czas temu, a dzisiaj pobiegłam do sklepu po książkę pani Makarowskiej. Powoli staram się zmieniać nawyki żywieniowe, przeczytanie mądrej książki nie zaszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Apetyczna Panna Dahl urzekła mnie już jakiś czas temu, a dzisiaj pobiegłam do sklepu po książkę pani Makarowskiej. Powoli staram się zmieniać nawyki żywieniowe, przeczytanie mądrej książki nie zaszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia i samych przyjemności przy tej zmianie :)

      Usuń
  8. Tę "Jedz pysznie chudnij cudnie" chyba sobie zafunduję. Chociaż w dalszym ciągu uważam, że "Jedz cudnie" byłoby lepszym tytułem ;) A nordic walking od kilka lat na Kabatach, nieregularnie, ale ćwiczę. Świetna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz Fro... napisz książke "jedz cudnie :) A książkę nabądź, wartooo

      Usuń
  9. "Jedz pysznie, chudnij cudnie" zdecydowanie do mnie przemawia najbardziej. Nie mam kablowki, wiec nie wiem co to ta rewolucja na talerzu, ale jakos nie przemawia do mnie idea przerabiania niezdrowych dan w nieco zdrowsze, tak samo jak nie przemawia do mnie jedzenie typu kotlety sojowe o smaku schabu, czy wedlina sojowa o smaku szynki. Jestem zdania, ze zmieniajac diete nalezy zmienic definitywnie sposob odzywiania, nie patrzac z sentymentem na porzucone "przysmaki". Substytutom w takiej postaci mowie stanowcze nie. Ale zerkne sobie do tej ksiazki w ksiegarni.
    Zeby nie bylo, ze jestem goloslowna dodam, ze owszem mam za soba przygode z odchudzaniem. Jeden raz w zyciu sie odchudzalam, ale za to konsekwentnie i skutecznie, bez lamania zasad od poczatku, do konca, bez udzialu dietetyczki, bo nie wyobrazam sobie, zeby ktos narzucal mi jadlospis. Zrobilam to z tak duzym skutkiem, ze znajomi z niedowierzaniem patrzyli jak sie zmienilam. Po zakonczeniu odchudzania zrobilam wszystkie badania i nigdy nie mialam tak dobrych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo Thiesso się z Tobą zgadzam. a już 'klopsiki sojowe' mnie dobijają :)

      Usuń
  10. Dziekuje Ci bardzo za ten wpis. Dzisiaj bylam w Empiku i przejrzalam obie ksiazki. "Rewolucja na talerzu" tak jak przepuszczalam w ogole mnie nie zachwycila, ale "Jedz pysznie..." swietna i jest juz na mojej polce, na dodatek spora jej czesc juz przeczytana:-) Nawet nie wiesz jak zgadzam sie z autorka ksiazki i z wszystkim o czym pisze. Diety sensu stricto zgodnie z wyznaczonym jadlospisem nie zamierzam oczywiscie stosowac, bo jak juz pisalam nie lubie narzuconych jadlospisow, ale ksiazka jest wspaniala inspiracja do zestawiania wlasnych posilkow i zawiera mnostwo przepisow do wykorzystania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thiesso, dziękuję za dobre słowo :) bardzo się cieszę, że znalazłaś u mnie inspirację. Książka jest naprawdę fajna, może komuś uda się namówić autorkę na program kulinarny? Fajnie, ze ona jest wielką entuzjastką jedzenia.

      Usuń
  11. Kupuję "Rewolucję..." sobie i mamci - programu nie oglądałam, ale przypomniało mi się, jak mama zachwalała program (w aspekcie przepisów). Obejrzałam dziś 3 odcinki - fantastyczne przepisy! Sam program lekko czerstwy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, kup Rewolucję Mamci, a sobie książkę Makarowskiej :) będzie podwójna radość. Co do programu to niestety masz rację, ogromny żal, że wciąż nie ma u nas naprawdę dobrych produkcji kulinarnych.

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...