Jak wstałam z kanapy i pobiegłam

Rok temu, dokładnie 25 kwietnia 2015 roku wstałam z kanapy i pobiegłam. Ja, która nigdy wcześniej w życiu nie czułam przymusu, ani nawet potrzeby, by się poruszać, po prostu wstałam i wybiegłam. Nikogo nie było w domu, założyłam na siebie cokolwiek sportowego, co znalazłam w szafie, włączyłam Endomondo i pobiegłam w las. I w zasadzie od pierwszego dnia zapisywałam notatki z tych wyjść, wybiegnięć, czasem krótsze, czasem dłuższe, część z nich wrzucałam na Fb. Dziś moja roczna historia, o początkach, o zdartych do krwi piętach, o #pobiegane, o pierwszych biegach ulicznych, ale też o nordic walking, endorfinach i o tym dlaczego nie ścigam się z nikim. Jeśli moja historia o tym jak wstałam z kanapy kogokolwiek z Was zainspiruje do ruchu, będę przeszczęśliwa!



Zawsze, gdy myślę o bieganiu, o spontanicznym biegu, przypominam sobie scenę z jednego z moich ulubionych filmów "Forrest Gump", w której młody Forrest  ucieka przed prześladującymi go chłopcami, a Jenny wołała do niego Run Forrest RUN! I pobiegł...





2015 - wstaję z kanapy i BIEGNĘ!


Z tym moim ruszaniem się, to wszystko wzięło początek stąd, że zaczęłam pić. I tak piłam już dobre 2,5 miesiąca, powoluśku spadały mi kilogramy, i ja, która przenigdy nie chciałam uprawiać żadnej aktywności fizycznej, po prostu którejś soboty, gdy nikt nie pytał i nie patrzył, wstałam z kanapy, ubrałam się i pobiegłam. Nie było łatwo od razu, nie było pięknie i idealnie, dziś, po roku od tamtego dnia nie jestem wytrawną biegaczką, nie planuję przebiec maratonu, choć z podliczenia wszystkich kilometrów z tego roku mam już w nogach niemalże dwa i pół maratonu. A najważniejsze, że się ruszam, wychodzę do lasu, na łąkę, biegam w mieście, w którym akurat jestem na konferencji, pamiętam, by do torby włożyć buty i koszulkę do biegania, gdy lecę na wakacje. I nie biegam po lubię, nie biegam po muszę, nie biegam też "bo mnie ludzkość wkurwia". Biegam i maszeruję bo mogę, bo jeszcze mogę, a bałam się, że nim się spostrzegę, przyjdzie dzień, gdy zwyczajnie już nie będę mogła.

Rusz się, naprawdę warto !



sobota 25 kwietnia 2015  #pobiegane
orajt. podniosłam się z kanapy. pierwsze 5km zaliczone! To wszystko przez Agata Lipiec i Wybiegane, żeby plamy kompletnej nie dać na czerwcowym The Color Run Poland, na który właśnie się zapisałam, wariatka? i trochę przez Edwina Zabij Grubasa i na dodatek przez Monikę z BLACK DRESSES. Wsparcia teraz potrzebuję, duuużo wsparcia!

Pierwszy kilometr najszybszy, potem coraz trudniej, tym bardziej, że dopiero szukałam własnej trasy. Cholerna frajda, gdy już jestem w domu i pot po de spływa.

Endo na komórce pokazuje 5,01km i -420 kcal. Buty za to mam bardzo, bardzo nieodpowiednie. To teraz PILNIE potrzebuję podpowiedzi w kwestii butów do biegania, skarpetek i może spodni, w które komórka z Endomondo się zmieści. Anyone?  Ustawiam nowy hashtag #pobiegane, stay tuned!





poniedziałek 27 kwietnia 2015  #pobiegane
Nawet nie wiecie jakie to przyjemne, mrowiąco ekscytujące, gdy udaje się zrealizować kolejny etap planu. Po pierwszym, sobotnim #‎pobiegane założyłam sobie, że kolejny raz wybiegnę z domu w poniedziałek rano. Nieee, zupełnie nie przewidywałam, że w niedzielę będzie mnie bolało wszystko co mam od pasa w dół. Nie wspomnę o otartych do krwi piętach, o zakwasach, które niemal uniemożliwiały chodzenie. Ale nic to, zobaczymy jak się wstanie w poniedziałek.

Obudziłam się o świcie, ptaszyska koncertowały oszałamiająco, może z radości, że będą miały nowe budki lęgowe? Jak zawsze budzę się do życia chwilę leżąc w łóżku (polecam, kawa niepotrzebna). Podczytuję na tablecie o rozgrzewkach i rozciąganiu (co po treningu ma być niczym codzienne mycie zębów) i już już się niemal łamię, może teoria na dziś wystarczy? (och te łydki, pośladki, stopy!), wtem przychodzi mail od Endomondo gratulujący ubiegłego tygodnia. Heloł, naprawdę jeszcze nie ma czego gratulować, ale, qrcze fajne to, niespodziewane, motywujące! Mail przyszedł o świcie, w najbardziej odpowiednim momencie. A ja po prostu wstałam.

Zjadłam owsiankę z jabłkiem i orzechami, wyciągnęłam z szafy lżejszą niż ostatnio koszulkę, te same beznadziejne spodnie, (oby) wygodniejsze skarpetki, a przede wszystkim sportowy stanik. Otóż przez wiele lat jakiekolwiek próby poruszania się kończyły się ogromnym biustnym dyskomfortem. Nie to, żebym znów miała jakoś przesadnie czym oddychać, ale jak mi się "toto" majta i podskakuje, to mam odruch trzymania w miejscu. Czy biegnę trzymając cycki w garściach, bezsęsu. Chyba tylko przy nordic walking nie miewam tego stresu. Ubrana, odpoczęta chwilę po lekkim śniadaniu, łyknęłam trochę wody, nakleiłam plastry na pięty, założyłam buty numer dwa (wodoodporne na poranną rosę) i tym razem postawiłam na krótką, ale rozgrzewkę (dzięki Michał za linki!). Lekko rozruszana ruszyłam z domu z nieodłącznym Endomondo. Boli, jak skurczysyn, boli wszystko! Łydki mówią nie bądź gupia, idź poleżeć na kanapie. Cicho tam gadziny!

Biegnę na śródstopiu, w łagodnym tempie Niko Niko, po kilku minutach marsz, potem znów Niko Niko. Slow jogging wydaje się najlepsze dla mnie teraz. Dziś będzie krócej, muszę opracować ciut krótszą trasę i chcę zmieścić się w 30 minutach, ale bardziej zrobić 2,5km, może uda się 3km. Endomondo raportuje po każdym kilometrze, ja truchtam gapiąc się na wiosenne drzewa, słuchając oszalałych ptasich koncertów. Wokół nie ma innych biegaczy, chodziarzy, rowerzystów, czy chodzących z kijkami. Mijają mnie dwa samochody sąsiadów. Słyszę wyłącznie ptaki, leśne szelesty, szczekanie psa przy ogrodzeniu, siekierę sąsiada. Szkoda byłoby mi to wszystko stracić słuchając muzyki przez słuchawki, jednak jeśli wytrwam do jesieni/zimy, pomyślę o audiobooku. Na chwilę przed powrotem do domu widzę, że zabraknie mi ok 200m do 3km. Z nadspodziewaną energią robię extra kółeczko po niezagospodarowanej działce sąsiada. W chwili, gdy wkładam klucz do furtki panna Endo woła, że zrobiłam 3km! Przełykam kilka łyków wody z cytryną, zrzucam buty, skarpety i chwilę odtajam. Potem ok 5-7 minut rozciągania, powolnego oddechu, uspokojenia pulsu. Uśmiech sam ze mnie wyłazi. Miłego dnia!

środa 29 kwietnia 2015 #nordic
no dobra. może bieganie nie jest dla mnie? te piekielne zakwasy wciąż męczą, opcja "kanapa" jest mi po prostu bliższa emocjonalnie, ale oto widzę, jak moje ukochane kijki do nordic walking oplotła sieć pajęcza i po prostu nie mogę się powstrzymać. "Najwyżej wrócę po kwadransie". Idę, pięty bolą, ale oto ciało samo przypomina sobie odpowiedni krok, trzymanie i puszczanie kijka, lepiej. dobrze. fajnie! no to #‎pochodzone z kijkami. To świetna opcja by górne partie ciała rozruszać, a dać odpocząć nogom. Było rześko, tylko 6stC, fajnie, ale muszę ogarnąć jakąś bluzę z kapturem. Uprawiacie #‎nordicWalking? jest super! aaaaa #‎pobiegane to będzie w piątek. Ruszcie się z domu, co? Miłego dnia, dziś pięknie, słonecznie!

czwartek 30 kwietnia 2015 
bieganie jest bezsęsu, serio, a kijami to można muchy oganiać. wygląda na to, że pięty będą się leczyć jeszcze długo :/ przeglądam co tam panna Endo ma w dostępnych sportach i oto jest! "wchodzenie po schodach", taaak, to jedyna opcja na dziś. zaliczam kilkaset metrów, satysfakcja, że #poruszane, co będzie kolejnego dnia?

piątek 1 maja 2015 #pobiegane
wszyscy śpią, a ja nie śpię, leżę, ładna pogoda, chyba ciepło, szkoda byłoby tak przeleżeć cały poranek. Wstaję, ubieram się, biegnę. Nim dzieciaki i mauż wstaną, mam za sobą 3km, to nie jest zły dystans, jak mówi Monika, ta od sukienek. Wyrzucam nogi w górę na fotelu, piję poranny koktajl energetyczny, fajnie, podoba mi się!

ślad wirtualnej stopy zostawiłam na mapie Genewy, bieg niedługi w siąpiącym deszczu,
a potem wyszło piękne słońce!






niedziela 3 maja 2015, Genewa! #pobiegane
Taki miałam chitry plan, że jadąc do Genewy, gdzie będę karmiona w restauracjach z gwiazdkami Michelin, zabiorę ze sobą buty i strój do biegania. Wymyśliłam sobie, że to zabawne móc "zaliczać" w Endomondo różne miejsca, które odwiedzam i zostawiać tam wirtualny ślad stopy. No i jest poranek, tuż obok hotelu biegną dziś maraton, pogoda marna, siąpi i jest nieprzyjemnie chłodno. Ale co, ile razy będę w Genewie w ciągu najbliższego miesiąca, trzeba korzystac z okazji! Najwyżej wrócę po kilomentrze. Odpalam Endo i biegnę, nie mam czapki, w kapturze biegnie się słabo, po chwili mokra jestem jak pies uwiązany do przystanku co chwila ochlapywany jest przez autobusy. A jednak podoba mi się, jak durnej jakejś :D Robię elegancką trójkę, w sumie frajdy z pokonania samej siebie jest więcej niż tych zrobionych kilometrów. Ślad zostawiony, można iść w nowy dzień!




wtorek 5 maja 2015, poranek #pobiegane #pobiegane
Miałam #‎pobiegane dziś rano nim słońce żarem zalało majowy dzień. Nie wkładam słuchawek do uszu. Biegnąc słucham lasu, ptasich treli, szelestu zaskrońców w ściółce. I mam czas na pogadanie ze sobą tak całkiem offline. Bez rozpraszaczy, bez zagłuszaczy. Rozciągnięta, odpoczęta, podlewam te myśli, wysyłam w świat, a potem w spokoju będę czekać kiedy zakiełkują i co z nich wyrośnie. O jednych zapomnę i same wrócą. Niektóre niebawem zakwitną jak fasola, wyrosną wiotkie i wysokie do nieba, inne będą wzrastać powoli, by za kilka lat wywołać bezwiedny uśmiech "qrcze, fantastycznie, że się udało!". Zróbcie dziś coś dobrego, malutkiego, może nieważnego, co jednak może okazać się istotne. Zróbcie to tak po prostu, bo to daje moc! Może wstaniecie z kanapy?

Gromadzę energię. Gromadzę nową energię, która kiełkuje we mnie, daje siłę i wyciąga uśmiech na twarz. Ta energia to ludzie - nowi, których poznaję i zostają mi w głowie na dłużej. I ci niby "znajomi", których jednak dopiero odkrywam - po przegadanej nocy, spędzonej razem podróży, wspólnym posiłku przy stole. Łapię na haczyki ciepłe myśli, łączę ludzi, idee, zarysy pomysłów. Składam kropkę do kropki, puzzla do puzzla i uśmiecham się na widok szkiców, które powstają. Dziś mam dzień nadrabiania. Nadrabiam te sprawy, które chciałam przekazać, zrobić, powiedzieć innym. Drobiazgi. Czasem wystarczy mail, krótki telefon, czy sms. Bo kiedyś zasiała się myśl, ale często nie było czasu by od razu zadziałać, czasem warto było pomyśleć o tej myśli powtórnie, poukładać sobie w głowie, obejrzeć ją z innej strony. A taką myśl, ideę, dobre słowo trzeba ją podlewać działaniem.  Pięknego dnia!

ten sam dzień, wczesny wieczór...
pierwszy raz biegam dziś po południu, wciąż szukam najlepszej godziny dla siebie. Poranki super, ale może popołudnia lepsze, łapię pół godziny, małych kilka kilometrów, pięty już nie bolą. Dla odmiany w świetnym towarzystwie mojej najmłodszej, nieźle sportowo rozruszanej latorośli. Jest moc!



czwartek 7 maja 2015 #pobiegane
jednak znów rano, bo trochę prościej chyba, pogoda nie przeszkadza, wolne myśli aż cieszą się na 30 minut spokoju przy brzmieniu lasu i świergocie ptaków. Może nie muszę kupować nowych butów? W końcu co z tego mojego biegania, raptem 3-4km co kilka dni, chyba nie ma co szaleć, stopy i pięty nie bolą. Z córką biega się po prostu cudnie! Idealnie na jej tempo i moje możliwości, a potem obie na słonecznym tarasie leżymy na leżaku zadzierając łydzie bladzie do słońca i jest cudnie!

sobota 9 maja 2015 #pobiegane
dzieciaki pojechały z maużem na trening lekkoatletyczny, na wyciągam nogi ku leśnym duktom, nie zapuszczam się jakoś szczególnie daleko, ale dziś bardzo eleganckie 4,2km, to póki co chyba najdłuższy  dystans (po pierwszym startowym wyjściu), ten z radością, choć bieganie po wsi już nie takie przyjemne, wolę las zamiast szczekających za płotem psów.


poniedziałek 11 maja 2015 #pobiegane
wracam na swoje ścieżki, na trasę tam-i-z powrotem, jest trójeczka, ale moja, jest też pomysł by pobiec w pierwszym masowym biegu Samsung Irena Women's Run, chyba dam radę piątkę co?

P.S. wiem, że jestem nienormalna, ale właśnie zapisałam się na kolejny bieg uliczny, Samsung Irena Women's Run, już się boję, samej siebie!





piątek 15 maja 2015 #pobiegane
Dziś było fantastycznie #‎pobiegane! Nim paskudnie zimna Zocha zawiała i schłodziła jak diabli, nim wylała wiadra przenikliwego deszczu około południa, rano było pięknie, słonecznie i rześko. Wdziałam nowe biegowe ciuszki (rozmiar mniejsze), włączyłam Endomondo i wybiegłam. Najpierw nieśmiało, lekkim truchtem, by przeciągnąć rozgrzewkę, potem już miarowo, równo, w rytmie kroków i oddechów. Biegło się świetnie, wciąż obawiam się biegać kółkami, zatem moja trasa to zazwyczaj wte i wewte. Biegnę więc ja sobie zagapiając na leśne konwalie, słońce wysoko w koronach drzew, dawno niewidziane niezapominajki. Nim się obejrzałam, minęłam już punkt, w którym zazwyczaj przechodzę do marszu, bo kondycja przecież nie istnieje, a tymczasem biegłam dalej. Mijam zająca, może on mnie, zmyka przede mną zaskroniec, ptaszyska koncertują, no pięknie jest. I oto już za chwilę będę w punkcie, w którym zazwyczaj zawracam, w mojej "połowie drogi", ale jakoś tak lekko tym razem. No to myślę sobie, "ok, to do szlabanu, zobaczę tylko ile tam jest" i pobiegłam dalej, wciąż bez zatrzymania, wciąż bez przerw na marsz. I... dałam radę! dobiegłam do zielonego szlabanu, zawróciłam i wciąż biegłam. Słucham szelestu liści, odgłosów lasu, słucham swoich myśli, głowa otwierała się na fajne pomysły. Łomatko, jak pięknie! Dziś były same rekordy - nowa trasa, pierwszy raz EVER CAŁY dystans przebiegnięty, trasa o połowę dłuższa niż dotychczas i ta energia, ta moc, która rozpierała na maxa! Ostatnie 500m dałam radę jeszcze przyspieszyć i przejść do trybu "zająca". Porządnie rozgrzana dopieściłam mięśnie rozciąganiem i sama nie mogłam uwierzyć, że dałam radę.

To niesamowite, przecież zaczęłam dopiero 3 tygodnie temu! W pierwszym biegu zaledwie 300m przebyłam bez zatrzymania, potem marsz, znów podbieg, zadyszka, zipanie, podbieg, marsz, podbieg, czołganie, trucht, powłóczenie nogami i udawanie, że dam radę. A jednak - z dnia na dzień, tygodnia na tydzień coś tam się samo dzieje i jest lepiej. W bieganiu! Ja! heloł!! Nie myślcie sobie, że mnie ciągnie do maratonów, dystansów, czy jakiegoś bieszczadzkiego Rzeźnika. Mi wystarczy bieganie slow, w tempie niko niko, 30 minut dziennie, w lesie, po wsi. Kilka skromnych kilometrów. Sprawia mi radość pokonywanie samej siebie, a może raczej bieganie w parze ze sobą, zamiast gonienia własnego cienia. Bardzo to przyjemne, tak po prostu siebie znaleźć, tuż obok:)

Nooo i w takim razie wygląda na to, że czerwcowe The Color Run może być fantastycznym biegowym przeżyciem! Że nie będę dyszeć i zipać jak staruszka po 70tce, że dotrzymam tempa mojej córce (chłopaki i tak będą szybsi). Że będę miała z tego frajdę. I wiecie co, jutro znów pobiegnę, a Wy?

sobota 16 maja 2015 #pobiegane
Biegać codziennie? heloł to chyba nie ja? a w końcu nawet miesiąc nie minął odkąd wstałam z kanapy :D nie uda mi się utrzymać rytmu biegania co drugi dzień, ale byłoby fajnie 2-3 razy w tygodniu ruszyć się i potruchtać, chyba ciut brakuje mi towarzystwa, tym bardziej, że biegam w spokojnym tempie niko-niko, które świetnie sprzyja rozmowie

sobota 23 maja 2015 #pobiegane
Dłuższa przerwa, ale za to pełna piątka i to na własnych trasach obok domu. Lubię tak! zdążam wrócić do domu nim moi wrócą z treningu, nazbierałam na łące szczawiu, a w międzyczasie ugotował się wywar na szczawiową, teraz tylko zarzucić zielonymi liśćmi, dodać ziemniaki i jajka, kocham szczawiową!

wtorek 2 czerwca 2015 #pobiegane
Za chwilę ruszamy w Bieszczady, z pewnością ogarnę tam jakieś chodzenie albo bieganie, w górach liczy się podwójnie, prawda? Dziś ładne 4,5km, ciut czas gonił i musiałam zmieścić się w pół godziny.  Właśnie dla tych leśnych koncertów biegam bez słuchawek w uszach.  #‎pobiegane #‎wracaenergia  #‎ptasikoncert #‎summersoon  Cudnego dnia!





piątek 5 czerwca 2015 
nie biegam, nie chodzę z kijkami, ale za to zachwycam się Wetliną, szlakiem na Małą Rawkę, dużo chodzimy, mam nadzieję, że liczy się podwójnie, mogłabym stąd nie wyjeżdżać! i zjadłam tylko ćwierć naleśnika giganta w Chacie Wędrowca. Zmordowana całodziennym chodzeniem nie mam siły pobiegać z rana, brakowało mi odpoczynku i wylegiwania w łóżku, jednak nie mam wyrzutów sumienia. Bieganie dla mnie, nie ja dla biegania. Kilometry ruchu doliczone!

Biegi uliczne 2015


rodzinny i "piknikowy" The Color Run - dla każdego!


czwartek 11 czerwca 2015 #pobiegane
już za tydzień Samsung Irena Women's Run, a dzień wcześniej Color Run, na którym biegniemy z całą rodziną. Chyba wariatka jestem, że porywam się na dwa uliczne biegi i to dzień po dniu! Tak sobie myślę, że Color Run, to zabawa, będziemy z dziećmi, całą rodziną, ot rodzinna rozrywka, ciekawam atmosfery, ale Samsung Irena Women's Run zauroczył mnie perspektywą tego, że biegną same kobiety i to w cudownych okolicznościach Łazienek z podbiegiem na Belwederskiej. Dziś robię ładną piątkę w 42 minuty, żadne to czasy ani wyniki, tych zresztą nie szukam, ale chyba da mi to szansę nie być ostatnią na niedzielnym biegu :)






sobota 27 czerwca 2015  #pobiegane
Color Run Warsaw wokół Stadionu Narodowego 
Jesteśmy na starcie, całą rodziną, ubrani w koszulki startowe, mamy paczki farby w proszku, będzie kolorowo.Biegniemy, mijamy współbiegnących, uciekamy przed tumanamy rozsypywanej farny, ledwie rozpoznajemy swoje twarze, włosy, dzieci i maużów. Bardzo kolorowo, bardzo festynowo. I za chwilę koniec, jeszcze ostatnie trąbki i rzuty farby, meta.
Z tego całego Color Run Endo mierzy mi, że zrobiliśmy tylko 4,63km, czyżby źle pomierzyli trasę? Dużo ludzi, sporo rodzin, dzieciaki w wózkach, na rolkach, biegnące, ale jakoś brak mi atmosfery sportowej, ot komercyjna impreza z dyskotekowymi zacięciami na finiszu, dzieciom się podobało, mi niekoniecznie, a jeśli jutro też będzie słabo?




GENIALNA atmosfera Samsung Irena Women's Run i wspaniała trasa
mój pierwszy medal też jest :)

niedziela 28 czerwca 2015 #pobiegane
Samsung Irena Women's Run
Łazienki, Agrykola, Belwederska
Jadę z córką, ta będzie mi kibicować i poczeka w strefie startowej z innymi dzieciakami. Tuż przed startem mocna, energetyczna muzyka, rośnie adrenalina, podekscytowanie stojących obok dziewczyn udziela się w kilka chwil. Są tu wyjadaczki i biegające na zdecydowanie dłuższych dystansach, są babki, które jak ja, pierwszy raz stawiają stopę na starcie ulicznego biegu. Stoję w różowej koszulce startowej, wokół mnie mnóstwo uśmiechniętych kobiet, fajnie, energetycznie, START i biegniemy.

Najpierw na pełnej petardzie w cieniu parkowych alejek Łazienek (potem okazuje się, że to był mój najszybszy kilometr). Po chwili wybieg na Belwederską, biegnę, idę, podbiegam, idę, słońce, minęłam może 10 kobiet, wyprzedziło mnie ok 60ciu, ale jest fajnie, z nikim się nie ścigam, powinnam była pomyśleć o czapce lub daszku, bo słońce żarem z nieba się leje. Na trasie mnóstwo kibiców, qrcze na rok muszę swoich tu przyprowadzić! Wbiegamy na Agrykolę, super entuzjastyczni i motywujący kibice. O rany, dobrze że z górki, chyba jakoś daję radę, choć w tym gorącu dech tracę co chwila. I oto meta, przede mną, jeszcze chwila, jakiś ostatni zryw, choć i tak ostatni kilometr wolniejszy się wydaje. META, medal, woda, cudnie! Idę odszukać córkę, załapuję się jeszcze na przecudny masaż łydek i leżymy we dwie na trawie śmiejąc się do słońca i do siebie. Może za rok córka pobiegnie ze mną?  To chyba moje najszybsze 5km, jest MOC!

W zasadzie mogę powiedzieć, że biegi uliczne mnie nie kręcą. Nie lubię rywalizować, ścigać się z innymi, czy nawet samą sobą. Wprawdzie daje frajdę, gdy zdarzy mi się (przez pomyłkę chyba) kogoś wyprzedzić, jednak frustruje piąta i pięćdziesiąta wyprzedzająca mnie osoba mnie. Ale tak po prawdzie to tylko patrzę pod nogi, zerkam na Endo szacując ile do końca i nawet nie pilnuję czasu. Ku zaskoczeniu znajomych biegaczek i triathlonistek nie zapamiętałam nawet własnego oficjalnego wyniku i miejsca z Samsung Irena Women's Run, serio. Ja po prostu lubię być ze sobą w tym biegu, a na Irena podobała mi się bardzo kobieca, pełna mocy energia. I o ile na ulicach nie chcę więcej biegać masowo, to wyjątkiem będzie właśnie ten bieg. Wisuję już dziś w kalendarz, by za rok koniecznie pobiec jeszcze raz w tym świetnym, cudownie energetycznym biegu. Może z córką? Może z kimś z Was, moich czytelników?


Poznań #pobiegane mój ślad na biegowej mapie Poznania odciśnięty





niedziela 5 lipca 2015, Poznań #pobiegane
Dzień dobry City of Poznań! #‎pobiegane na śniadanie, miasto o poranku ciche, spokojne, żadnych biegaczy, słychać ptaki na drzewach, gruchają gołębie, czasem przemknie tramwaj, albo rower z kawą, dzwoni dzwon w bazylice, jakaś ładna rowerzystka chciała mnie rozjechać na chodniku.  Aż żałuję, że nie przyjechałam tu dzień wcześniej, żeby więcej zobaczyć, zjeść, pobiegać. Ale za to pobiegłam sobie na śniadanie i to był super pomysł! Piękne miasto, piękny niedzielny poranek. Miłego dnia.
#‎BCP2015 #‎zjemPoznan






sobota 18 lipca 2015 #pobiegane
Dzień dobry, piękna sobota! Tak mi się chciało lasu z rana... A las dziś cichy, cichuteńki, ni szeptu, ni szelestu, ptaki zamilkły jak przed burzą. #‎pobiegane z rana ma taką moc!
Może dziś też pobiegniecie, by złapać wiatru w głowie?  Miłego dnia !




niedziela 19 lipca 2015 #pobiegane
Oni śpią, ja zakładam buty i uśmiech sam już się pcha. Luna piszczy pod bramą, chciałaby ze mną, ale dziś nie mam siły pilnować smyczy, psa i własnych myśli. Pięknie, rześko, świetliście, moc, energia, choć wcale nie najdłuższe 4,5km. Cudna niedziela!

środa 29 lipca 2015 #pobiegane
O poranku jeszcze padało, 2 godziny później rześko, pięknie i cudny mokry las, jest energia! #‎pobiegane a u Was?  Miłego dnia  :)




poniedziałek 10 sierpnia 2015 Chorwacja, Istria #pobiegane
Drugi, a w zasadzie trzeci dzień na Istrii, świt, słońce, wszyscy śpią, biegnę wzdłuż plaży, zaglądam na mikro tarasy kempingu, na którym mieszkamy. Ładnie zaczęty dzień, na śniadanie szybka kokosowa granola z jogurtem naturalnym, drugie śniadanie zjem już z rodziną, gdy się obudzą. Biega się inaczej, żar już od rana, może wieczory będą lepsze do biegania (nieee, przecież a wino?). Miał być nowy "wirtualny ślad" w Endo, ale oto wybiegłam bez telefonu. Wakacje, bosko :)

czwartek 13 sierpnia 2015, Chorwacja Istria #pobiegane
Dziś udało się po południu, gdy już słońce nieco osiadło na horyzoncie, circa 3km, zaraz idziemy na kolację i wiiino, a po winie nie biegamy, dużo ludzi, klapią klapki, szurają deskorolki, żadnych biegaczy, wakacje na leniuchu?

poniedziałek 17 sierpnia 2015, Chorwacja, Istria #pobiegane
Trzecie #pobiegane na Istrii, trzeci raz bez telefonu, bez Endo, i tym razem super krótko, bo rano jechaliśmy na targ rybny do Puli, krótkie dwa kółka, chyba bardziej dla udowodnienia sobie, że potrafię wstać i pobiec nawet w trakcie urlopu #prawiejakEdwin :)




wtorek 25 sierpnia 2015 #pobiegane
Z powrotem na własnych leśnych ścieżkach, ale dziś głowa pełna spraw, nie było czasu słuchać ptaków. Czwórka i do domu, pod prysznic, do auta i na spotkania. W sumie, fajny rytuał, ranna przebieżka nim wstanie dzień sprawami zajęty.


sobota 29 sierpnia 2015 #pobiegane
Jeżeli o 5:37 nadchodzący dzień wydawał się burawy, to o 8:06 jest już zachwycający! Dziś pierwsze #‎pobiegane z Luniskiem, heh jeszcze sporo się musi nauczyć, by poranna przebieżka była dla nas obu przyjemnością.  Piękna dziś sobota będzie! Miłego dnia :)



czwartek 3 września 2015 #pobiegane
dzieci w szkole, ja w lesie, wrzesień ciepły i chłodny, słoneczny i rześki,  nowa energia z rana, dobrze trochę podładować baterie, standardem staje się 4km albo 30 minut, idealnie i w sam raz :)

wtorek 8 września 2015 #pobiegane
Dzieci do szkoły, zostawiam auto na podjeździe, wyciągam bluzę z bagażnika i nie wchodząc do domu łapię kilometry pod stopy, czwóreczka jest, energia też, spacer z psami, prysznic i nowy dzień!




piątek 25 września 2015 Gdańsk #pobiegane
Jest Gdańsk, jest wydeptywanie ścieżek i zostawianie wirtualnego śladu na biegowej mapie Gdańska, no dobra z tym nie poszło mi najlepiej, jak się zapomina naładować komórkę, to nici z rejestracji biegu. Na Motławą tak pięknie! Starówka gdańska przecudna, nim szurszur turystów, nim hałas aut, tylko przeganiam gołębie wbiegając w ciche uliczki #zjemGdańsk #pobiegane na śniadanie cudnie!

I nim się obejrzę ten krótki, spokojny  bieg w Gdańsku okazuje się ostatnim w 2015 roku, potem nie składa się wszystko - zimowy czas, ciemność, robię sobie dłuższą przerwę i postanawiam wrócić do aktywności w sportowych butach bliżej wiosny. No, o ile nie stracę motywacji oczywiście. 

2016 - odpajęczam kije, czyli powrót do nordic walking






sobota 13 lutego 2016, moje imieniny, okolice Janowa i Klaudyna #nordic
Gdyby mi ktoś powiedział, że w lutym, LUTYM wyjmę sportowe buty i ruszę do lasu, nie uwierzyłabym, serio! Ale oto najpiękniejszy prezent imieninowy - godzinny trening z przyjaciółką i kijkami. Wystarczył telefon i hasło "kijki weźmiesz?", bo powiem Wam, że cholernie ważne jest nie tylko znaleźć wewnętrzna motywację, ale i mieć kogoś, kto w razie czego da tego kopa, ten impuls. 

Qrcze jak dawno nie chodziłam z kijkami i przypomniałam sobie jak to uwielbiam! Dziś piękne 6,8km nordic walking, którego to dystansu przecie nigdy nie przebiegłam. A tu jest moc, radość, endorfiny i milion uśmiechu w najlepszym towarzystwie. I przepięknym rezerwacie "Łosiowe Błota". Cudnie!

piątek 19 lutego 2016  #nordic
Agata Lipiec z Wybiegane może nawet byłaby dziś ze mnie dumna choć nie biegane było ;) 8 rano, siąpi i mocno nieciekawie za oknem, a my z koleżanką na 50 minut na kijki poszłyśmy w las, wróciłyśmy mokre, ubłocone nieco, fryzury jak spod garnka, ale było super!






sobota 27 lutego 2016 #nordic
Ten rytm w lutym mi się podoba, weekend, lekki trening, kijki w towarzystwie. Dziś niezły wyczyn bo aż... 10 km! to jest taki dystans, na którego samo brzmienie bym się bała, ale oto mamy CUUUDNĄ nową trasę tuż obok mojego domu, którą dziś ogarnęłam z koleżanką. Bardzo się cieszę, kijki coraz częściej odpajęczam ;)



I na dodatek jestem mistrzynią! otóż udało mi się po pół roku ogarnąć Endo na tyle, że nauczyłam się zapisywać ulubione trasy, by móc w przyszłości nimi podążać i nie błądzić. Bhawo ja!





niedziela 6 marca 2016 #nordic
W niedzielę niemal 10tka z kijkami w najlepszym towarzystwie, baterie naładowane JEST MOC na cały tydzień! Czego i Wam serdecznie życzę!
Nic, że chłodno, że rękawiczki, że czapka i chwilami para z ust. Ależ łapie się energię nieziemską, gdy tak człek wygrzany przy kaloryferze wychynie nos do lasu, ku świeżemu powietrzu i pticom, co już poćwierkiwać im się zdarza.


sobota 19 marca 2016 #nordic
Dziś umówiłyśmy się we cztery na parkingu w okolicach Lasek. Poranek niby słoneczny, jednak zimno trochę, ciut późno się zorientowałam, że naprawdę ZIMNO, poszłam bez rękawiczek i w dość cienkich spodniach. Oj zmarzłam w trasie! Ale za to zachwycający Kampinos, niemal nieziemskie, jakby księżycowe widoki. Trochę pogubiłyśmy trasę (chyba z tego zimna) i skończyłyśmy z dystansem ponad 6 km. Po godzinie już mocno się zachmurzyło i z radością wsiadłam do ciepłego auta, gdzie czekał na mnie termos gorącej herbaty. W drodze powrotnej śnieżyło, ale dałyśmy radę!






sobota 2 kwietnia 2016 #nordic
Baaardzo elegancka 9teczka w najlepszym towarzystwie na początek weekendu. Cudnie dziś w lesie, nałykałam się tlenu, najadłam słońca, a teraz koktajl warzywny z gruszką dla dobrej energii. A jak u Was?   Miłej soboty !


koktajl warzywny z gruszką, idealny po treningu!


niedziela 10 kwietnia 2016 Toruń #pobiegane
Dzień dobry Toruń o poranku! Piękne, rdzawe miasto, z tak wspaniałą Starówką, ruinami krzyżackiego zamku i pięknymi zakątkami, że chce się tu wracać po wielokroć.
#‎pobiegane teraz #‎zjemToruń dziś Day 2 Toruński Festiwal Smaków "Kuchnia krzyżacka"
Miłej niedzieli !





sobota 16 kwietnia 2016 #nordic
Znów u siebie, piękne 9km w dobrym towarzystwie. Jest czas posłuchać lasu, ptasich koncertów, własnych oddechów i wzajemnych głośnych myśli. Lubię w towarzystwie, lubię z koleżankami, lubię razem i tylko czasem lubię osobno. Potem pyszny koktajl warzywny i można iść w nowy dzień!


sobotni trening nordic walking z łomiankowską grupą
prowadząną przez Fundację Promocji i Rekreacji KiM


sobota 23 kwietnia 2016 #nordic
Pięknie rozpoczęta sobota! Eleganckie 9km z kijkami z mocną grupą i świetnymi trenerami z Fundacja Promocji Rekreacji KiM. Może dołączycie w którąś kolejną sobotę? Start zawsze o 9:00 (bliżej lata będzie o 8:00) na parkingu leśnym w Łomiankach Dąbrowie. Przyjeżdżają uczestnicy z okolic, ale także z północnych rejonów Warszawy. Świetna atmosfera i profesjonalni trenerzy, którzy pokażą początkującym co i jak. Wszystkie treningi sobotnie są bezpłatne, a grupa chodzi w zasadzie cały rok. Można nieodpłatnie wypożyczyć na miejscu kijki, nauczyć się techniki i złapać bakcyla. Ja z tą grupą właśnie uczyłam się chodzić z kijkami 3-4 lata temu, bardzo polecam.
Kliknij po szczegóły

Na początek porządna rozgrzewka, potem ruszamy grupą  na wyznaczony wcześniej szlak. Zazwyczaj idzie ok 10-20 osób i w nogach mamy 9-15 kilometrów. Mniej więcej w połowie trasy krótka przerwa na nawodnienie, potem ruszamy dalej, w zależności od kondycji uczestników ustala się ewentualne modyfikacje trasy.  Dziś mocne 9km w pięknych okolicznościach przyrody i z bardzo ładną trasą. A na koniec obowiązkowe rozciąganie. I już, można iść w nowy lepszy weekend.




niedziela 24 kwietnia 2016 #nordic
Ej no, bez żartów, niedziela, wczoraj już zrobiłam dziewiątkę nordic walking, to co ja z rana robię ubrana w sportowy strój i z kijkami w ręku? Jadę w okolice Klaudyna, gdzie mieszka moja przyjaciółka i ruszamy w piękną, nieznaną mi wcześniej trasę w warszawskich lasach miejskich. I dziś piękna, absolutnie zachwycająca trasa. Tym właśnie wypadem, kolejnymi 6km kończę pierwszy rok, od kiedy wstałam z kanapy. Cudownie mi z tym!



200km w nogach!

Mam swoje kijki (właśnie zamówiłam nowe) i ulubione trasy na niedługie #pobiegane. W ciągu tego roku mam ciut ponad 200km w nogach. To prześmieszne, że taki dystans, dla niektórych biegaczy to raptem 10-14 dni codziennych treningów, mnie zaś wybieganie i wychodzenie tego dystansu zajęło rok. Zatem jeśli się wahasz, dumasz i zastanawiasz, zaprzestań nadmiaru myślenia! Wstań z kanapy i rusz się, ot tak po prostu i znajdź swój rytm, trasę, towarzystwo i motywację. Wszystkie te elementy z czasem przychodzą. Ale najpierw trzeba wstać i zrobić ten pierwszy krok w kierunku drzwi.

Lubię chodzić z naszą grupą nordic walking w Łomiankach i umawiać się z koleżankami na kameralne marsze z kijkami. W czerwcu znów pobiegnę w Samsung Irena Women's Run, a Agata z Wybiegane, przez którą w dużej mierze to wszystko się zaczęło, obiecała być moim "zającem". Tylko jak ja jej powiem, że z nikim, tym bardziej z czasem, czy ze sobą ścigać się nie chcę?

Ruszcie się, wstańcie z kanapy i zacznijcie biegać, maszerować, jeździć na rolkach lub rowerze. Wybierzcie taką aktywność, która nie będzie od Was wymagała nadmiernej ilości sprzętu, czy ambarasu, bo czasem, żeby wstać z przysłowiowej kanapy, trzeba usunąć wiele kłód, które sami sobie rzucamy pod nogi. "Sprzęt", "strój" "akcesoria" to tylko niektóre z nich, największą zaś jest CHĘĆ, a w zasadzie jej brak. Wstańcie już dziś i dajcie znać czasem tu w komentarzu jak Wam pójdzie. Może spotkamy się gdzieś na trasie?

5 komentarzy:

  1. Mogę być zającem do towarzystwa a nie dla czasu ;) jestem elastyczna i z przyjemnością z Tobą pobiegnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały wpis, dziękuję🌷

    OdpowiedzUsuń
  3. Mocno zapracowany ze mnie człowiek i na kanapę mało czasu zostaje. Podziwiam ten zapał do ruchu może też bym się więcej sportowo ruszała gdyby czas na to pozwolił. Póki co jak uda mi się wyjść z kijkami w sobotę lub niedzielę to wszystko na co sobie mogę pozwolić. Podziwiam i gratuluję . Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chce biadolić, ale mam powyżej uszu motywatorów, lodówek w pracy pełnych pudełek z sałatkami lub owocami, pokrojonymi w kostke jak dla kota, sąsiadów ubranych na czarno i obcisło próbujących przesuwać drzewa lub znaki drogowe co rano, wrzutek z endomondo "XXX własnie przebiegł 3,5km i spalił 200kcal" i oczywiście wykładów o węglowodanach, witaminach, piciu wody i całym tym power food. Irytują mnie te srogie miny i ściągnięte brwi 'wojowników' biegaczy skupionych na wynikach lub błogie oblicza uśmiechniętych elfów i ich odkryć przyrodniczych na trasie. Nic osobistego - ale ja nie moge już tej lajf-stajlowej tematyki strawić i apeluje aby aktywni aktywnymi pozostali bez informowania innych o tym gdzie aktualnie są i co robią. Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Mnie jakoś nie irytują reklamy McDonalda, sztucznych słodyczy, leków na wymyślone choroby, zdjęcia znajomych jak wcinają kebaba...Jestem szczęśliwa, jeżdżę na rowerze i wcinam desery bez cukru :)
      A Ciebie Chilli podziwiam bo już ze 3 razy w życiu probowalam biegać i nie wytrzymalam dluzej niż miesiąc:)

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...