W szczycie lata papryka jest tak cudownym warzywem, ze nie możemy się jej najeść. Córka chrupie czerwoną paprykę jak jabłka i zawsze prosi o paprykę do szkolnej śniadaniówki. Ja z papryki robię co roku leczo do słoików na zimę, obowiązkowo ajwar i ljutenicę, ale gdy słodycz papryki aż gada, przygotowuję wyśmienite paprykowe pesto z młodymi, późnoletnimi orzechami. Wyborne!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chilli. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chilli. Pokaż wszystkie posty
Pomarańczowa sałatka z fasoli i soczewicy
Oooo lubię rześko, i słonecznie i szybko. Bardzo, bardzo tak lubię w kuchni. No i jestem właśnei w fazie "podlizywania się" moim trzem wegańskim czytelnikom. Czujecie ten klimat? 80-000-100.000 unikalnych użytkowników bloga w każdym miesiącu, a ja ślę ciepłą myśl, w kortunku trzech wegańskich duszyczek, które czasem tu przez przypadek wpadają. I wybaczają mi pulled pork, ryby, owoce morza, mięsiwa wszelakie. Jak ich nie kochać? Z miłości do moich ulubionych Wegan, tak oto cudowna pomarańczowa sałatka z fasolą kłania się w pas i woła - zróbcie mnie! A zaprzyjaźnionych mięsarian zachęcam - zamieszajcie tę sałatkę na piknik, do mięs z grilla jest boska!
Naturalny eliksir pobudzający trawienie
Przejedzeni po Świętach? Marzycie, by poczuć się znów lekko, a metabolizm i trawienie ruszyły jak soki brzozowe pod koniec marca? Wspomóżcie swoje jelita i system trawienny, ale... naturalnie. Po obfitym posiłku koniecznie wyjdźcie spacer, a rano wybierzcie choćby półgodzinny trucht na spacerze z psem. Dopiero za chwilę (jak już wszystko "po świętach" zjedzone) wrócicie do regularnych i lekkich (oby!) posiłków 5 x dziennie, warto zatem pomyśleć o wspomożeniu układu trawiennego magicznym eliksirem wspomagającym trawienie. Prawdziwe zbawienie dla przejedzonych!
Wyśmienita jagnięcina z okrą po syryjsku i arabski ryż
Na ile bliskie są Wam smaki kuchni arabskiej? Dla mnie to niezwykle apetyczne wspomnienia z czasów, gdy pracowałam w Emiratach Arabskich oraz autentycznej syryjskiej restauracji, która niegdyś istniała w warszawskim hotelu Metropol. Dziś niezbyt często mam okazję kosztować prawdziwej libańskiej, perskiej, czy syryjskiej kuchni, ale niedawno byłam na świetnych warsztatach kuchni syryjskiej, z których przyniosłam masę inspiracji, trochę nowinek i apetyt na jeszcze. Jako pierwszy będzie prosty przepis na bamie - wyśmienitą jagnięcinę z okrą po syryjsku a także arabski ryż. Cudownie aromatyczne i bardzo rozgrzewające danie.
Czekoladowa tarta z solonym karmelem i boczkiem
Z pewnością poznaliście już uzależniające połączenie słodkiego karmelu z kryształkami soli, prawda? Świetnie sprawdza się w tartach owocowych, na wierzchu brownie, jako dodatek do lodów, czy kremów a nawet jako chrupiące wnętrze tortu. A co powiecie na połączenie czekolady, słonego karmelu i boczku? Na dodatek ów karmel solony będzie wyłącznie boczkiem, nie kryształkami soli. Czekoladowa tarta z solonym karmelem i boczkiem w whisky to idealny "męski" deser, który będzie też smakował "niesłodkolubnym" smakoszom. No bo jak odmówić jeśli w owym deserze jest boczek i whisky?
Ljutenica albo lutenica
Wyjątkowy, magiczny, niezapomniany sos z pieczonych bakłażanów i papryki pochodzi z Bałkanów. Przepisów na niego i nazw jest wiele. Ja robię dwie wersje - bułgarsko-serbską ljutenicę, czasem nazywaną u nas lutenicą, w której jest papryka, bakłażany i pomidory, a także chorwacki ajvar. Sami wybierzcie, który Wam bardziej smakuje, a najlepiej zróbcie obie wersje od razu. Tym razem przepis na ljutenicę, który gotowałam wg wskazówek znajomej Bułgarki.
Tarta czekoladowo-malinowa
Środa, to wg mojej religii idealny dzień na upieczenie ciasta. To oczywiście w oczekiwaniu na weekend. Moja kolejna propozycja ciasta na środę, czyli takiego, które jest nieskomplikowane i zaspakajające potrzebę smaku prostego, acz wyśmienitego. Jeśli pogoda za oknem bardziej studzi kostki niż nastraja do zdejmowania sweterków, upieczcie we środę tę bardzo prostą i szybką chilli tartę czekoladowo-malinową.
Bulion krewetkowo-klementynkowy
Ufff, już po największych tłustościach. Można spokojnie zjeść coś lekkiego, delikatnego, obłędnego w smaku, co nie musi tuczyć. A może przez przypadek ktoś chciałby zrobić wrażenie na ukochanej osobie? Polecam cudowny, delikatny bulion krewetkowo-klementynkowy. Lekko podkręcony chilli też będzie obłędny!
Brownie z chilli i orzechami - idealne ciasto na środę
Czy zdarza się Wam piec ciasto w środku tygodnia, we środę? Środa to cudowny dzień, już minął blue monday, nawet jeśli nie był blue. Przeleciał utrapiony, zaganiany wtorek, a pod koniec dnia, to już zostaje raptem czwartek i pół piątku, można zatem planować weekendowe wypady, wizyty, rewizyty, kino, teatr, lenistwo, sobotnie porządki, weekendowe menu i grzeszne ciasta. No ale taka środa, czyż ona nie zasługuje na odrobinę rozkoszy i cudowne ciasto? Tyle, że środowe ciasto musi być ultra proste, mega szybkie i tak niekłopotliwe, jak tylko się da, w końcu pieczemy je po pracy, najczęściej lekko zdechnięci. Klasyczne, the best ever chilli brownie jest wymarzonym ciastem na środę.
Profitrolki - lekkie i grzeszne
Czasem to dobrze, gdy z okresem karnawału zbiega się ochota na ugotowanie czegoś pysznego dla "moje kochanie". Nieszczególnie ekscytuję się Walentynkami, podobnie jak jeszcze kilkoma "świętami" zapożyczonymi (Halloween), czy też ciut "na siłę" obchodzonymi (Sylwester). Nie wpadam więc w ciąg szczególnie euforycznego pieczenia serduszkowych ciastek, czy wszystkiego co różowe i czerwone. Nawet bez specjalnych świąt, a z czystego zamiłowania piekę, pichcę, gotuję i karmię najbliższych tym co pyszne, często zdrowe, a czasem rozkosznie grzesznie kuszące. Jako, że w okolicach Walentynek przypadają moje własne imieniny, to z tej okazji wymyślam coś wyjątkowego dla bliskich. Ostatnio była cudna, zupa krem z topinamburu i batatów (i niej niebawem), ale moje łasuchy, gdy już przybiegną o świcie z laurkami z błyskiem w oku zaglądają do spiżarni, otwierają drzwi lodówki i myszkują w poszukiwaniu oczekiwanej pyszności. Tym razem podam im deser, który robię dość rzadko, dzięki czemu staje się bardziej uroczysty i można do niego zatęsknić. Tym razem podam im imieninowo-walentynkowe profitrolki.
Truskawkowe caprese z nutką chilli
Po pierwszych dwóch/trzech łubiankach truskawek, które zjadamy bez niczego przychodzi czas na truskawki z cukrem i śmietaną lub jogurtem. Potem sałaty z zielonymi liśćmi i truskawkami i ciasta z truskawkami - torcik z cytrynowym kremem, sernik truskawkowy z tymiankiem, chrupotek. A w końcu ich cena spada na tyle, by co drugi dzień kupować po kilka kilogramów i zamykać je w słoikach na zimę, musach i przecierach. Jakie to szczęście, że w Polsce mamy tyle truskawek! Pamiętam, gdy w naszej zaczarowanej dolinie zbieraliśmy pierwsze, słodkie, pachnące słońcem truskawki - te zjadaliśmy prosto z krzaczków, a od sąsiadki kupowaliśmy kosze czerwonych owoców na przetwory, sok, nalewkę... Jest jednak takie pyszne letnie zestawienie, w którym truskawki smakują po prostu wyśmienicie! To moje ukochane truskawkowe caprese z nutką chilli ...
Imbirowo-cytrynowe lizaki z kurczaka na majówkę
Szybko, szybko, pakujemy się! Obrus w kratę, kolorowe kubeczki, białe wino i staromodna butelka z kapslem z lemoniadą dla dzieci. Serwetki, talerzyki i mmrrrrrrauuuu mnóstwo pyszności. Byle wszystko zmieścić do wiklinowego kosza. Będą długie bagietkowe kanapki z pastą jajeczną, pomidorem i sałatą, miseczka z tzatziki do mięsa, dzbanek botwinkowego chłodnika na kozim jogurcie, tarta ze szparagami i pieczoną papryką i babeczki cytrynowe z lemon curdem na deser. Ale też koniecznie coś z kurczaka - dziś jednak nie pakujemy pieczonego udka w chrupiącej skórce, ale lizaki - na ostro dla dorosłych i łagodniejsze dla dzieci. Przytroczymy koszyk i koc piknikowy do roweru i ruszamy na wycieczkę!
Delikatne tartaletki z krewetkami w mascarpone
Chyba każdy ma w głowie, w pamięci i "w duszy" takie danie, które wywołuje wspaniałe wspomnienia. Czasami jest to potrawa, którą jadło się tylko jeden raz w życiu i już nigdy nie można o niej zapomnieć. Do smaku, którego nigdy nie zapomnę doszłam zaczynając od krewetek. Pamiętam wyjazd do Grecji w 1992 roku, podczas którego odkryłam nie tylko smak grillowanej ośmiornicy, smażonych kalmarów, taramosalata i tzatziki, ale także wspaniałych krewetek. To chyba tam jadłam je pierwszy raz. Były olbrzymie, soczyste i przyrządzane na wszelakie sposoby - grillowane, smażone z czosnkiem na maśle, duszone w białym winie, podawane na patelenkach saganaki z pieczoną fetą, skąpane w aromatycznym sosie z pachnących słońcem pomidorów. Każdy sposób, każda wersja ich podania wzbudzały nasz zachwyt, który trwa do dziś.
Dżin w słoiku - chutney mocno pomidorowy z suszonymi śliwkami, chilli i pieczoną papryką
Czyżby słońce jednak miało odrobinę siły, by przebić się przez deszczowe ołowiane chmury? Może znów las za płotem zacznie pachnieć lasem, a nie tylko strugami deszczu? Póki co odczarowuję aurę za oknem rozpalając ogień w kominku i aromatyzując dom przetworami. Znów pachnie u mnie pomidorami i suszonymi śliwkami. Aromaty wspaniale się łączą, tak im się zrobiło dobrze, że postanowiłam ożenić je w chutneyu. Ciemnym, pomidorowo-śliwkowym chutneyu z pieczoną papryką i chilli. Lubię jak pachnie….
Suszone śliwki w karmelu i czekoladzie
Jesień niby jeszcze nie nadeszła, a tu ziąb jakiś paskudny, w kominku ogień trzaska już od ostatnich dni sierpnia. Pierwsze smarki za nami, a smętasy wciąż atakują. Temperaturę w domu podnosiłam ostatnio susząc pomidory - na półkach w spiżarni cieszy oko 10kg suszonych pomidorów zalanych aromatyczną oliwą. Z 15kg zrobiłam zaś zapasy mojego ukochanego pesto laskowego na zimę. W domu wciąż jednak było chłodnawo, umyśliłam sobie zatem by ususzyć śliwki. Bardzo przyjemnie się je pogryza z orzechami laskowymi przy kominku i książce.
Sernik mrożony z jagodami
Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Obudziło mnie słońce, jeszcze dość nisko. Okna sypialni mamy od wschodu i niczym ich zasłaniamy, więc często słońce zagląda rano przez szyby. Najcudniej, jeśli takie słońce budzi w środku zimy, gdzieś w lutym i przebija się przez oszronione gałęzie brzóz. Ale tym razem miał być gorący dzień. Nawet nie chciało mi się "dosypiać", pamiętałam jeszcze ulotną mgiełkę snu, który musiał być o jedzeniu, bo gdzieś tam przewijało się oblizywanie palców z pysznego sosu. Wymknęłam się cicho z sypialni, wciąż w pidżamie. Zaparzyłam mocną, angielską herbatę, do której dodałam nieco zimnego mleka. Taką herbatę, również o świcie, pijałam u kuzynostwa w Bristolu, stojąc boso na ich trawniku za domem. Miłe wspomnienie. Z kubkiem gorącej herbaty siadłam na skraju tarasu, bosymi stopami dotykając wilgotnej od rosy trawy. Wschodzące słońce jeszcze nie zdążyło jej osuszyć. Po drugiej stronie trawnika pyszniły się bujne owocowe krzaki. Zaspanym wprawdzie wzrokiem, ale udało mi się dojrzeć ciemne grona schowane pod liśćmi. Idealne na sernik mrożony z borówkami.
Soczysta grillowana pierś kurczaka, awokado, zimny granat i fantastyczny dressing orzechowy
Chillibites - niewyględne brzydactwa z nutką chilli
"ChilliBite" brzmi ciekawie, może nawet intrygująco prawda? Niepozorne, niewinne, kuszące słówko i jego przepyszne znaczenie wymyśliła moja ukochana Clotilde Dusoulier z ChocolateAndZucchini, oj już prawie sześć lat temu! No i wpadłam po uszy, od razu, od pierwszego upieczenia :) Małe, czarnobrązowe, naprawdę niewyględne czekoladowe brzydactwa - bo na sto upieczonych, może dwa lub trzy są ładne. Od kilku lat stanowią najukochańszy smakołyk naszych dzieci, wielu wielu wieeelu gości, a przepis na nie jest tym, który rozdawałam najczęściej. Tak bardzo je polubiłam, a nawet mogę powiedzieć "adoptowałam", że od nich powstała nazwa mojego bloga - ChilliBite.
Karmelowy figowiec z chilli na poprawę nastroju
Dziś rano przypomniałam sobie o fajnym cieście, które nazwałam karmelowy figowiec. Dawno już go nie piekłam, ale dziś ogarnął mnie "mus". Całe szczęście, że miałam w domu figi, bo pozostałe składniki mam w spiżarni i lodówce zawsze. Ciasto jest bardzo proste i szybkie do zrobienia i na dodatek świetnie poprawia nastrój. Lubie lekką ciągnący wierzch, kruchy spód i pesteczki fig strzelające między zębami. Nie ma co się zatem rozpisywać więcej - zapraszam na karmelowego figowca z ostra nutką chilli.
130g miękkiego masła
50g cukru demerara
200g mąki
1 żółtko
Masło utrzyj z cukrem na puszysty krem, wmieszaj mąkę, a na końcu dodaj żółtko. Ciasto wyłóż na dno blaszki wyłożonej papierem o rozmiarze ok 16x22 cm, nakłuj widelcem i piecz 30 minut w piekarniku rozgrzanym do 190°C. Odstaw do lekkiego przestudzenia.
400g suszonych fig
150g cukru demerara
300g wrzątku
cała papryczka chilli
Obetnij figom twarde ogonki i przełóż do garnka razem z chilli i cukrem. Zalej wrzątkiem i gotuj ok 20 minut - figi zmiękną, napuchną, a z wody i cukru powstanie gęsty karmel. Przełóż całość do blendera (bez chilli!) i zmiksuj na gładką masę. Wyłóż ją na upieczony spód, wyrównaj wierzch mokrą łyżką i wstaw jeszcze na 5 minut do piekarnika. Krój po wystudzeniu.
Ciasto jest mocno figowo-karmelowe. W sam raz do gorącej herbaty, puszystego cappucino i na poprawę nawet najsmętniejszego nastroju. Chilli dociera do kubków smakowych dopiero po chwili, ale jak!
Zajadając, posłuchaj mojego ukochanego Petera Cincottiego, którego płytę "East of Angel Town" bardzo Wam polecam:
Skrzydełka a'la i skrzydełka BBQ z sosem blue cheese
Jeżeli w całym domu słychać z kilkudziesięciocalowego ekranu bzyczące jak rój vuvuzele zamiast porządnego jazzu, a dorośli faceci z wypiekami na twarzy wpatrują się w innych ponoć dorosłych facetów, którzy ganiają po boisku za jedną (sic!) piłką, jakby ich nie było stać na zakup 20 piłek w pierwszym lepszym sklepie sportowym, żeby każdy miał swoją. Jeśli dzieciaki pieczołowicie zapisują wyniki kolejnych meczy na wielką tablicę z tabelami wywieszoną tuż obok telewizora, znaczy coś jest na rzeczy. Być może powstał w twoim salonie domowy "sports bar". Możesz to sprawdzić - jeśli zawołanie do towarzystwa "chodźcie na dół na kolację" ma szansę wzbudzić jedynie jęk zawodu, oburzenie "mama nie teraz" lub zwykłe "nie jesteśmy głodni" - to znak, że mundial wciągnął domowników na całego. Warto zatem sprostać sytuacji i podać dużym kibicom do kufli zmrożonego piwa coś, co mogą wrzucić na przysłowiowy ząb, co nie będzie paluszkami, chipsami, czy solonymi orzeszkami - naprawdę świetnie sprawdzą się skrzydełka BBQ z sosem blue cheese. A cóż zjedzą młodzi fani piłki do zimnej lemoniady? przecież nie prozaiczne kanapki! mamo no coś ty!! Dla nich te same skrzydełka w wersji a'la Będzie pięknie pachniało, można jeść bez sztućców i bez grzechu oblizywać palce. Jeśli w ferworze akcji boiskowej danie wystygnie - i tak kibice obgryzą skrzydełka do ostatniej kostki - na zimno są równie dobre.
Subskrybuj:
Posty (Atom)