Churros na mroźny karnawał

Co Was rozgrzewa w takie mrrrroooźne zimowe dni? W nocy temperatura spadła u mnie na wsi aż do -28°C. Śniegu woków mamy tak akurat, w sam raz, chrzęści i skrzypi pod podeszwami - taką zimę to ja lubię :) 
W nadchodzący Tłusty Czwartek będzie u mnie kilka babeczek, biorą urlopy, uciekają z miasta, podrzucają rodzinie niedorosłe dzieci i od rana smażymy pączki. W tym roku będą z wiśniami i powidłami śliwkowymi - żadna z nas nie lubi nadzienia różanego (brrr tak "pachniały" perfumy mojej babci). Pączki to taka robota, że nie da się ich zrobić 5-6 sztuk, zawsze wychodzi więcej, a potem nie ma kto tego jeść, bo w przeciwieństwie do faworków, czerstwieją błyskawicznie i już nie są smaczne, a pracy przy nich w końcu sporo. Tym razem  umyśliłam sobie zatem kobiece darcie pierza* w pączkowo-karnawałowym klimacie. Jedna babeczka będzie siekała skórkę pomarańczową z sycylijskich pomarańczy, którą smażyłam i układałam w słoje przez cały grudzień i styczeń, druga ukręci lukier i będzie szprycować usmażone pączki konfiturami owocowymi. Na zmianę będziemy je smażyć tradycyjnie w smalcu, zejdzie nam się pewnie cały dzień. Po południu nasi maużowie zamiast stać w kolejkach do różnorakich cukierni, zabiorą dzieciaki ze szkół, przedszkoli i przyjadą do naszej "Cukierni Za Lasem" na jeszcze ciepłe domowe pączki, karnawałowe róże z konfiturą z wiśni, lekuchne, kruche jak chrust faworki i karafkę domowego ajerkoniaku. A potem będziemy popijać domowy kompot ze śliwek, oblizywać palce umazane lukrem i kieliszki po gęstym ajerkoniaku. Dzieci chyba tego dnia nie zjedzą kolacji :) Czekam już na Tłusty Czwartek i wspólne smażenie pączków, a tymczasem w karnawałowe weekendy smażę dla rodziny znacznie szybsze i mniej kłopotliwe hiszpańskie churros...


Hiszpania... zanim poznałam smak hiszpańskiej kuchni, z V piętra DSII na Żwirach, ze słuchawkami na uszach uciekałam do Madrytu, gubiłam się w soczystych dźwiękach trąbki Milesa Davisa...
Ta płyta - Siesta - jest dla mnie wyjątkowa, włączam ją późnym popołudniem, zamykam oczy i sączę hiszpańskie wino. Zmów uciekam myślami...  po chwili już czuję skwar hiszpańskiego słońca, rozgrzaną skórę i krople potu spływające po kręgosłupie. Dla mnie odlot!  
Posłuchajcie "Lost in Madrid II" Milesa Davisa.


A swoją drogą nigdy nie widziałam filmu, z którego pochodzi ta muzyka, ktoś z Was widział?

Hiszpańskie churros to smażone w głębokim tłuszczu podłużne ciasteczka lub racuchy z ciasta parzonego, które robi się podobnie jak to na eklery i profitrolki, tyle, że bez dodatku cukru w samym cieście. Churros można wykładać na rozgrzany olej łyżką (wtedy będą miały nierówne, poszarpane kształty) lub wyciskać szprycą z dość wąską końcówką wyciętą w kształt gwiazdki. Niektóre przepisy mówią o wyciskaniu z rękawa cukierniczego, ale ja nie mam tak małej końcówki do niego, by ciasteczka były ślicznymi prążkowanymi paseczkami. Te, które wyciskałam z rękawa były stanowczo zbyt grube, zatem jeśli macie szprycę cukierniczą, koniecznie usmażcie je w karnawale! 
Churros utrzymają świeżość ok 2-3 dni. Najbardziej lubię je posypane cynamonowym pudrem, ale można je też podawać z bardzo gęstym sosem czekoladowym z chilli, czy tak jak Dorota z Moich Wypieków - z dulce de leche. Z tym drugim nie próbowałam, ale czekolada moim zdaniem za bardzo dominuje smak tych pysznych i lekkich ciasteczek. W lutowym Magazynie Kuchnia są na okładce właśnie churros (te właśnie smazyłam),  ale przepis na sos na str 5 jest z błędem, zatem nie marnujcie aż litra (sic!) mleka i 1,5 tabliczki czekolady, z tego może wyjść napój czekoladowy do picia w kolorze kakaowym (zagęszczany mąką kukurydzianą), ale ratunku, nie będzie to sos czekoladowy jak na Kuchniowym zdjęciu!


na ok 60szt churros:

450g wody
150g masła
szczypta soli
400g mąki pszennej
1 łyżeczka ekstraktu wanilii
2 średnie jajka
olej do smażenia (ok 700ml)
100g drobnego pudru i 1 łyżeczka cynamonu - do posypywania

Zagotuj wodę z solą i masłem w średniej wielkości rondlu, zmniejsz płomień i wsyp przesianą mąkę. Ucieraj energicznie drewnianą łyżką, aż ciasto zacznie odstawać od ścianek garnka. Odstaw do lekkiego przestudzenia, następnie dodaj ekstrakt wanilii, wbij jajka i ucieraj rózgą (lub mikserem) do uzyskania lśniącego ciasta.
W szerokim garnku lub woku rozgrzej olej do temperatury ok 175-180°C i zmniejsz płomień do takiego poziomu, by temperatura tłuszczu nie rosła.
Ciasto przełóż do szprycy lub rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gęsto naciętej gwiazdki. Im węższa końcówka, tym ładniejsze będą churros i tym krócej będziesz je smażyć.
Wyciskaj jedna ręką ok 10cm paski ciasta pionowo nad gorącym olejem, gdy pasek ciasta ma już odpowiednią długość, odrywaj go palcami drugiej ręki i od razu wkładaj do tłuszczu. W zależności od wielkości naczynia, w którym smażysz, wkładaj po 6-8 kawałków ciasta, by temperatura oleju nie spadła zbyt gwałtownie a ciasteczka nie sklejały się. Smaż je ok 2-3 minut z każdej strony, aż będą lekko złote, ale nie brążowe. Najlepiej wykonaj próbę na 2-3 ciasteczkach - po usmażeniu przełam je widelcem, by sprawdzić, czy są usmażone w środku. Wyjmuj churros dwoma widelcami z oleju, lekko z tluszczu i układaj na tacach wyłożonych papierowymi ręcznikami. Po przestygnięciu oprószaj je pudrem wymieszanym z cynamonem i układaj na talerzu. 
Ponoć w Hiszpanii churros jada się na ciepło, jednak do ciepłych przywiera zbyt wiele cukru i nam bardziej smakowały na zimno, lekko cynamonowe bez żadnych sosów, ale z kubkiem gorącej czekolady na kozim mleku do picia, pycha!

Jeśli chcesz, przygotuj do churros gęsty i ostry chilli sos czekoladowy:
100g śmietanki kremówki 30% zagotuj na maleńkim ogniu  z przekrojoną papryczką chilli bez pestek. 
50g deserowej i 100g gorzkiej czekolady połam na cząstki, przełóż do miski. Usuń chilli i gorącą śmietanką zalej czekoladę. Pozostaw na kilka minut, a następnie dokładnie wymieszaj. Podawaj w miseczce obok churros. 

Smakowitego karnawału Wam życzę!


* "kobiece rytualne darcie pierza" - niegdyś kobiety i dziewczęta we własnym kilku pokoleniowym gronie siadywały do odzierania puchu  i chorągiewek od twardych stosin z gęsich piór. Spotkania te były okazją do rozmów, śpiewu i zabaw folklorystycznych, a kilkudniowe darcie pierza kończyło się "wyskubkiem", czyli poczęstunkiem lub zabawą jako formą zapłaty za pracę. Od kilku lat zapraszam do swojego domu kobiety - bliższe i dalsze - siadamy nad stosami pomidorów, łubiankami truskawek, skrzynkami węgierek, czy wiadrami ogórków i wspólnie robimy przetwory. Wspólna praca kobiet przy kuchennym stole zbliża, uspokaja i napełnia niezwykłą energią. Cząstki tej magii zamykamy w słoikach z powidłami, ogórkami dębowymi, czy laskowym pesto z suszonych pomidorów i każda z nas zabiera ją do swojego domu. Spotykamy się na "makaronowe darcie pierza", czyli wspólne robienie domowego tagliatelle i "karnawałowe darcie pierza", gdy wspólnie smażymy faworki, karnawałowe róże i ... kręcimy ajerkoniak. Jest cudnie, kobieco i twórczo. Ten klimat i urok można wywołać w domu otwierając słoiczek stojący na spiżarnianej półce, pudełko faworków, czy butelkę domowego trunku...Następnym razem wracają do mnie z siostrami, córkami i przyjaciółkami. Jest nam dobrze w tym kobiecym gronie...

16 komentarzy:

  1. rozkosznie jest czytać o takim słodkim dniu. pozazrościłam Wam, oj tak.. to na pewno będzie cudny czas, oblepiony lukrem i pachnący tymi pączkami. koniecznie później nam pokaż fotorelację!
    churros.. nigdy nie spróbowałam, a na okładce gazety widziałam też. podoba mi się ten nie-dodatek cukru!;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość proste te churros są. Chociaz pamiętam, jak kilka lat temu pierwszy raz robiłam coś z ciasta parzonego, to miałam drżące ręce :) Nie zazdraszczać tylko umawiać się z babkami na wspólne "roboty kuchenne" - miłej niedzieli!

      Usuń
  2. pieknie wyglądają, ja od dawna mam na nie ochotę ale jakoś boję się je zrobić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izaa - nie bać się, robić! z połowy porcji zrób na początek :) powodzenia!

      Usuń
  3. Ostrzę sobie ząbki na churros już od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałam okazji ich usmażyć, ani odpowiedniego sprzętu, niestety. Rękaw mam, tylko końcówek brak, ale na przyszły rok postaram się naprawić ten błąd, bo churros na Twoich zdjęciach wyglądają bardzo apetycznie :]
    Co do wspólnego pieczenia, gotowania i smażenia, to uwielbiam to! Bardzo często na różne świąteczne okazje robiłyśmy coś całą babską bandą, wszystkie razem w niedużej kuchni i to było coś! Jeden warunek jednak, przygotowywana musi być tylko jedna potrawa, inaczej kucharki tylko się o siebie potykają i ciągle wchodzą sobie w drogę ^^' Zazdroszczę możliwości wspólnego kucharzenia, moje panie i panienki są w tej chwili daleko ode mnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toczko - zdarza mi się umawiać na wirtualne wspólne gotowanie na odległość - nie taka zabawa jak razem w jednej kuchni, ale za to z laptopem w kuchni i wrzucanie co chwila fotek, notek i komentarzy o tym na jakim która jest etapie też fajowe :) A może zrobisz churros bez szprycy/rękawa i będziesz zrzucać je łyżką do oleju? smak będzie ten sam przecie :)

      Usuń
  4. Pięknie wyglądają! Chętnie bym zjadła takie maczane w czekoladce :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasa sama w sobie, z tą czekoladą to już w ogóle niebo w gębie.

    OdpowiedzUsuń
  6. mmm... pieknie wyglądają.
    uwielbiane, pyszne..

    OdpowiedzUsuń
  7. Mróz bez śniegu to mnie prawdziwie wkurza w tym roku! Też bym sobie butami po śniegu poskrzypiała... Ale na razie pogapię się na Twoje kuszące zakazanym glutenem smakołyki :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam churros. Robię je sobie od czasu do czasu z dodatkiem ostrej czekolady chilli, bo są niezwykle proste, a strasznie cieszą podniebienie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Churros!! za każdym razem, jak byłam w Hiszpanii , po prostu nie mogłam im się oprzeć! Najlepiej smakują na ciepło podczas wieczornego spaceru po plaży .... ech, to były czasy !;-) muszę spróbować je zrobić! trochę się obawiam tego smażenia na oleju, Jakiego użyłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie był słonecznikowy, ale kujawski też będzie ok.

      Usuń
  10. Fajna muzyka moje klimaty, mnie rozgrzewa Terence Blanchard Boat to havana. Filmu nie widziałam, churros nie jadłam i za zimą w tym troszke tęskniłam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...